Kilka dni temu głośno było o pierwszym, podczas zakończonych wczoraj w Polsce siatkarskich mistrzostw Europy, skandalicznym wybryku Spiridonowa. Rosjanin wówczas posunął się do wulgarnego zachowania, które zilustrował zdjęciem na Twitterze. Siatkarz ustawił się przy telewizorze, na tle transmitowanego meczu Polska - Słowenia. Gdy nasi siatkarze przegrywali z rywalami 0-2 w setach, a w trzeciej partii już 15:23, Spiridonow z radochą pokazał środkowy palec. "Jak się masz, Polska? Kocham" - zakpił sobie, za co spłynęła na niego zasłużona fala krytyki. Okazję do kolejnego wbicia szpilki w "Biało-Czerwonych" dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów znalazł sobie po wczorajszym finale, w którym Rosjanie po kapitalnym widowisku pokonali Niemców dopiero po tie-breaku. To spotkanie było najlepszą z możliwych reklam siatkówki na absolutnie najwyższym, światowym poziomie. Moment wręczania najważniejszego trofeum, Spiridonow wykorzystał do swojej kolejnej prowokacji. Opublikował on zdjęcie kolegi z reprezentacji Siergieja Grankina, odbierającego główną nagrodę za pierwsze miejsce, z rąk prezydenta Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej Aleksandara Boricica. Do fotografii dołączył krótki opis: "Gdzie jest Polska?". Ten sam Grankin, "wykorzystany" na potrzeby podszczypania Polaków po nieudanym Euro, indywidualnie został wybrany najlepszym rozgrywającym turnieju. Art