- Po tamtych rozmowach obie strony były zadowolone. Podkreślałem wówczas, że trzeba omówić tę kwestię z drużyną. Ostatecznie trener Anastasi uznał, że pozostało zbyt mało czasu, abym zdążył się dobrze przygotować do gry w kadrze - powiedział Wlazły podczas konferencji prasowej zorganizowanej we wtorek przez Polski Związek Piłki Siatkowej.Wlazły kilkakrotnie rozmawiał w ostatnich miesiącach z Anastasim przy okazji spotkań ligowych. - Twierdził wówczas, że muszę do niego zadzwonić. Uważam jednak, że to nie zawodnik powinien dzwonić do trenera, tylko odwrotnie. To szkoleniowiec wysyła powołania, które powinien poprzeć jakimiś argumentami. Tak to zawsze działało. Nie dostałem powołania, więc na jakiej podstawie miałem dzwonić? - zaznaczył.Do spotkania niespełna 29-letniego atakującego z trenerem doszło 1 maja za sprawą mediacji, których pod koniec kwietnia na prośbę prezesa PZPS Mirosława Przedpełskiego podjął się prezes Skry Bełchatów Konrad Piechocki.- Być może to nasz błąd, że rozpoczęliśmy te działania zbyt późno. Zabieraliśmy się do tego wcześniej, ale nie wyszło. Liczyliśmy też na to, że zawodnik z trenerem sami się porozumieją. Obecnie doszło do tego, że każdy chce grać w reprezentacji. Rozumiem, że Andrea oczekiwał jakiegoś sygnału ze strony Mariusza. Mogło się odnieść wrażenie, że siatkarz chciał, żeby go prosić o powrót, a szkoleniowcowi to nie pasowało. Wlazły wyraził teraz chęć gry, ale Anastasi uznał, że nie pasuje obecnie do jego koncepcji - podkreślił Przedpełski.- Trzeba uszanować decyzję opiekuna polskiej kadry. Zdecydował się na pracę z zawodnikami, z którymi pracuje już od dłuższego czasu. Uważam, że mimo iż Mariusz nie dołączy do drużyny, to dobrze, że doszło do tej rozmowy - dodał Piechocki.Zawodnik bełchatowskiego klubu nie chciał prognozować, czy jego brak wpłynie na rezultaty "Biało-czerwonych" w Londynie.- Zawsze staram się dołożyć coś od siebie do gry drużyny, ale to nie sport indywidualny i o końcowym rezultacie nie decyduje postawa jednego zawodnika. Nie będę przewidywać, jakby to było, gdybym pojechał na igrzyska - powiedział.- Pod względem siły ataku, na pewno dla zespołu byłoby to wzmocnienie, ale pod względem mentalnym nie jestem przekonany. Trener podkreśla ogromną wagę do tego drugiego elementu, więc może podjął dobrą decyzję - analizował szef PZPS.Jego zdaniem o niewłączeniu do reprezentacji Polski Wlazłego decydowała tylko opinia sztabu szkoleniowego. - Od strony formalnej mogły być pewne trudności, ale poradzilibyśmy sobie z nimi. To nie była główna przeszkoda - zaznaczył.Wlazły nie chciał wypowiadać się na temat występów w kadrze w przyszłym sezonie pod wodzą Włocha. - Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Nie życzę źle trenerowi Anastasiemu, ale zobaczymy, czy będzie dalej prowadził wówczas polską kadrę. Castellaniemu nie wyszła jedna impreza i został zwolniony. Mam jednak nadzieję, że wynik w Londynie będzie jak najlepszy - dodał.Siatkarz Skry zrezygnował oficjalnie z występów w reprezentacji w październiku 2011 roku. Opublikował wówczas list otwarty, w którym uzasadniał swoją decyzję i zarzucał związkowi nieodpowiednie traktowanie zawodników.- To była trudna decyzja, ale nie została podjęta po pięciu minutach zastanowienia, tylko z uwzględnieniem pięciu lat doświadczenia - powiedział.