- Tylko Sylwia udowodniła, że jest klasową zawodniczką. Poniżej oczekiwań spisała się Aleksandra Skarzyńska, która nie zakwalifikowała się do sobotniego finału. Zadecydowała głównie jej słaba postawa w szermierce. Katarzyna Wójcik była dziesiąta w swojej grupie, ale uzyskała przeciętnie dobry wynik. Ona też jeśli nie poprawi szermierki to w finale może liczyć jedynie na miejsca 15-20 - powiedział, po czwartkowych eliminacjach kobiet, Włodzimierz Pazik, który męską reprezentację prowadził w latach 1993-2000. Również zmagania sztafet w poprzednich dniach nie były jego zdaniem zbyt udane. W dodatku inne ekipy nie wystawiły najmocniejszych składów bądź w ogóle zrezygnowały z rywalizacji. - Sztafety spisały się poniżej oczekiwań. Dziewczyny w najmocniejszym składzie były siódme, na 12 startujących ekip. W każdej konkurencji uzyskały przeciętne wyniki. Liczyliśmy na lepszą pozycję. Zwłaszcza że zrezygnowało z występu kilka czołowych zespołów, m.in. Francja, Czechy, Ukraina. Wszyscy koncentrują się teraz na starcie indywidualnym i zarabianiu punktów do klasyfikacji olimpijskiej. To jest w tej chwili dla wszystkich najistotniejsze - podsumował Pazik. Z kolei sztafeta mężczyzn co prawda rywalizowała w nieco osłabionym składzie, ale tu też trudno było doszukać się jakichś optymistycznych akcentów. - Występ chłopców można uznać za średnio udany: nie było zachwytów, ale też i jakiejś fatalnej wpadki. Tutaj też nie można było dopatrzyć się najmocniejszych składów. Rosjanie, którzy mają już w kieszeni cztery nominacje olimpijskie (ich związek będzie musiał wybrać na igrzyska dwóch zawodników), wystawili do walki młodzież. Włosi również wystartowali w rezerwowym składzie. Nie było Litwinów, Białorusinów, Brytyjczyków - podsumował. Niemal w przeddzień mistrzostw sztab szkoleniowy postanowił nie zabierać do stolicy Włoch Remigiusza Golisa, który przed dwoma laty w chińskim Chengdu sięgnął wraz z Sylwią Gawlikowską (wówczas jeszcze Czwojdzińską) po złoty medal MŚ w debiutującej wtedy konkurencji - sztafetach mieszanych. Z tego też m.in. względu zabrakło polskiej pary w środowych zmaganiach mikstów. - W ostatniej chwili zrezygnowaliśmy z Remigiusza. Powodem była niezaleczona kontuzja. Zdecydowaliśmy, że nie pojedzie do Rzymu, żeby miał więcej czasu na przygotowania do finału Pucharu Świata w Chengdu w ostatni weekend maja. Tam będzie miał ostatnią szansę aby zdobyć punkty potrzebne, by zakwalifikować się na igrzyska. Ale będzie musiał tamte zawody ukończyć przynajmniej w dziesiątce, aby myśleć o olimpiadzie" - zakończył były trener kadry, obecnie sekretarz generalny Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego.