- Trenuję już pod 1500 m i ten dystans staje się moim koronnym. To dla mnie będzie też bardzo dobre doświadczenie przed igrzyskami, bo ciągle tej konkurencji się uczę i każdy bieg z najlepszymi wiele mi daje - powiedział Lewandowski, który przez lata brylował na 800 m. Polski związek dał mu pełną dowolność. To on miał podjąć decyzję, który dystans będzie dla niego lepszy i postanowił rywalizować tylko na 1500 m. - Wiem, że lepsze miejsce na listach mam na 800 m i pewnie, gdyby był układ w programie mistrzostw świata, że najpierw jest 1500 m, a później krótszy dystans, to zdecydowałbym się na oba, ale tak nie jest, więc nie chcę kombinować. Nadal czuję się nowicjuszem na 1500 m i muszę wykorzystywać każdą okazję, by nabierać doświadczenia. To ma zaprocentować za rok w igrzyskach - zaznaczył halowy wicemistrz świata na 1500 m, który obecnie przebywa w St. Moritz na ostatnim zgrupowaniu. Jest jednym z niewielu lekkoatletów, którzy nie polecieli do tureckiego Beleku, by tam łapać słońce. Lewandowski chciał spędzić ostatnie dni na wysokości, dlatego zdecydował się na Szwajcarię. Do Kataru dotrze 1 października, czyli dwa dni przed eliminacjami. - Taki układ mam przetestowany, często tak robię i nie boję się, że się nie sprawdzi. Bardzo obawiam się pogody, upału - przyznał. Ta będzie doskwierać wszystkim, dlatego wydaje się, że na uprzywilejowanej pozycji będą zawodnicy z Afryki. Lewandowski na mityngach tylko siedem razy biegał dystans 1500 m. A mimo wszystko już poprawił rekord Polski, który od tego roku wynosi 3.31,95. - Wiem, że jestem w stanie wytrzymać każde tempo, a każdy rywal wie, że na końcówce będzie ze mną ciężko. Fajnie, że rywale na mnie patrzą i zastanawiają, jak mnie pokonać - powiedział. Impreza w Dausze rozpocznie się 27 września i potrwa do 7 października. Wystąpi w niej 44-osobowa polska ekipa.