- Spełniłam swoje kolejne marzenie, ale nie postawiłam kropki nad "i". Jeszcze mocno powalczę w finale - mówiła Interii Święty-Ersetic po biegu półfinałowym, w którym zajęła drugie miejsce z czasem 50,96 i awansowała bezpośrednio do finału. Sztuka ta udała się także Baumgart-Witan. 30-letnia zawodniczka w swoim półfinale uplasowała się wprawdzie na trzeciej pozycji, ale wynik 51,02 (nowy rekord życiowy) dał jej finał. Nigdy wcześniej w historii tej imprezy "Biało-Czerwone" nie wystąpiły w finale, a w Dosze mamy aż dwie reprezentantki Polski. Polki oczywiście nie należały do grona faworytek i od początku biegu widać było wyraźnie, że medal jest poza ich zasięgiem. Obie zrobiły co mogły, ale rywalki po prostu były za mocne. Święty-Ersetic minęła linię mety jak siódma z wynikiem 50,95. Baumgart-Witan finiszowała tuż za koleżanką z reprezentacji (51,29). Klasę pokazała Naser, która pobiegła fenomenalnie. Reprezentantka Bahrajnu zdobyła złoty medal w imponującym stylu, o czym świadczy rezultat. Jej czas to 48,14 i to najlepszy wynik w tym roku na świecie. Drugie miejsce zajęła Shaunae Miller-Uibo z Bahamów (48,37), a trzecie Jamajka Shericka Jackson (49,47). Szybsze od Naser w historii były tylko reprezentantka NRD Marita Koch - 47,60 (1985) oraz Jarmila Kratochvilova z Czechosłowacji - 47,99 (1983). - To fantastyczne uczucie, cała ta oprawa... Miałam ciarki na ciele. Cieszę się, ze jestem finalistką MŚ. Wynik mógłby być lepszy, ale jestem siódmą zawodniczką świata - skomentowała na gorąco dla TVP Sport Justyna Święty-Ersetic. - Gdy zgasły światła i ludzie zaczęli krzyczeć, to aż ciarki mnie przeszły - dodała Iga Baumgart-Witan. - Dla mnie uczestnictwo w finale mistrzostw świata to największy życiowy sukces.