Jak poinformowano, decyzja wynika z troski o zdrowie sportowców, mocno nadszarpnięte wysiłkiem w trudnych warunkach, jakie panują w Katarze. "Jej zignorowanie może prowadzić do rozmaitych konsekwencji wobec zawodników" - napisano w komunikacie federacji. W trakcie piątkowego maratonu kobiet, który rozpoczął się tuż przed północą czasu miejscowego, temperatura wyniosła 30 stopni Celsjusza, a wilgotność przekraczała 70 procent. Metę osiągnęło 40 z 68 biegaczek, jakie wystartowały. Jeszcze nigdy w historii aż 28 zawodniczek nie zeszło z trasy. Wszystkie trzy reprezentantki Etiopii także nie ukończyły rywalizacji. - To był bieg w saunie, potraktowano nas brutalnie - mówiły zawodniczki po biegu. Czas zwyciężczyni Kenijki Ruth Chepngetich - 2:32.42 - jest najsłabszym w historii. Wydawało się, że ona po przebiegnięciu 42 km 195 m ma jeszcze sporo siły. To się zmieniło w trakcie udzielania wywiadów, kiedy w pewnym momencie po prostu zasłabła. "To pierwsza porażka mistrzostw świata" - napisały międzynarodowe media. Dziennikarze i eksperci wypowiadali się w podobnym tonie - to skandal, że międzynarodowa federacja (IAAF) pozwoliła na rywalizację w takich warunkach. Nietrudno się też domyślić, że na trasie nie było prawie nikogo, kto oglądałby wysiłek zawodniczek. Gdy Chepngetich dotarła ok. 2.30 na metę, na trybunie nie siedział ani jeden kibic. Maraton mężczyzn zaplanowany jest na sobotę. Start o godz. 23.59 czasu lokalnego.