Noc, zima, rok 2002. To było zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Tłuczek do mięsa, pętla na szyi z kabla od radia, poderżnięte gardło i dla pewności nóż w plecy. Ofiara to Olga Koszutska-Listkiewicz, 72-letnia matka Michała Listkiewicza - ówczesnego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej i byłego arbitra międzynarodowego. Ciało zamordowanej znaleziono po czterech dniach od makabrycznej nocy w jej mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Niespełna tydzień później ujęci zostali sprawcy. Narkoman Dariusz Uba oraz jego partnerka Aneta Barczuk. Też narkomanka, w dodatku nosicielka wirusa HIV. Oboje zostali uznani za poczytalnych i skazani na 25 lat więzienia. Tak mordują tylko bestie Protokół z sekcji zwłok jest zbyt drastyczny, by przytaczać jego fragmenty. Tu tylko wyimek z orzeczenia sądu: "Oskarżeni działali w sposób wyjątkowo okrutny i bestialski. W ich działaniach wystąpiło wielokrotne przekroczenie stopnia przemocy koniecznej do pozbawiania życia pokrzywdzonej". Dla pani Olgi zgubna okazała się sympatia do ludzi, wrażliwość na krzywdę innych i bezinteresowna chęć niesienia pomocy. Aneta, wówczas 22-latka, wykorzystała to bezwzględnie. Wymyśliła historyjkę o opiece nad małą siostrzyczką i braku środków do życia. Tym wzbudziła litość i współczucie życzliwej kobiety. Najpierw dostawała od niej jedzenie, ubranie i rzeczy codziennego użytku. Potem również pieniądze. Niemałe kwoty - nawet 300 zł jednorazowo. Wszystko przeznaczała na narkotyki. Horror zamiast snu Z czasem starsza kobieta, niczego nieświadoma, zaczęła gościć młodą przyjaciółkę w domu. Miło spędzały ze sobą czas, aż do tragicznej nocy. Tę ostatnią wizytę zaaranżował kompan Anety. Kazał wsypać do herbaty pani Olgi dwie tabletki nasenne. Potem kolejne dwie. Sam czekał na klatce schodowej i wydawał polecenia przez telefon. Plan się nie powiódł, bo właścicielka mieszkania nie zareagowała na leki. Aneta dostała od niej 80 zł, pożegnała się serdecznie i wyszła. Para zbrodniarzy wróciła jednak pod ten sam adres w nocy. Już pod wpływem narkotyków, bez żadnych hamulców. Rozegrał się horror. Po dokonaniu zabójstwa ograbili mieszkanie i wrócili taksówką do domu. Nie ma ludzi złych Po jakimś czasie nieoczekiwanie głównym bohaterem tej historii stał się Michał Listkiewicz. Wszystko za sprawą jego miłosierdzia - o skali tak wielkiej, jaka w historii polskiej kryminologii nie miała precedensu. Wybaczył kobiecie, która odebrała życie jego matce, i otoczył ją troskliwą opieką. - Kultywowanie w sobie nienawiści zatruwa życie - tłumaczył były szef futbolowej centrali. - Bardzo pomogła mi postawa piosenkarki Eleni, której zamordowano nastoletnią córkę. Powiedziała słusznie, że życie z nienawiścią jest ułomne. Dlatego warto wybaczyć, we własnym interesie. Prawdą jest również to, co głosił jeden z francuskich myślicieli. Dowodził, że w każdym człowieku toczy się walka dobra ze złem. Nie ma ludzi z gruntu dobrych i z gruntu złych. Dobro nie zawsze jednak wygrywa. Starałem się zrozumieć, dlaczego nie wygrało tym razem i co mogło pchnąć tę dziewczynę do takiego czynu. Zwykle krzywdzi ktoś, kto sam w dzieciństwie był krzywdzony. Tak było w tym przypadku. To niczego nie usprawiedliwia, ale w jakimś stopniu pozwala zrozumieć. Opowiedziano mi o zabójczyni mojej matki straszne rzeczy...