W 61. minucie doszło do sporej kontrowersji, która wywołała zamieszanie na boisku i dyskusje. Po faulu na Dawidzie Kocyle Daniel Stefański ukarał żółtą kartką Damiana Dąbrowskiego, dla którego było to drugie napomnienie i w efekcie musiał on opuścić murawę. Decyzja arbitra wywołała ogromne dyskusje gdyż zdaniem zawodników Pogoni faulującym był Sebastian Kowalczyk. Jak ukazały powtórki, tak właśnie było. Kowalczyk kopnął nierozważnie Kocyłę, a gdy ten już upadał, został dodatkowo pchnięty przez Dąbrowskiego. W przypadku błędnej identyfikacji zawodnika system VAR ma prawo interweniować, i to nawet gdy chodzi o kartkę żółtą. Tak właśnie się stało. Po szybkim obejrzeniu powtórki Daniel Stefański anulował żółtą kartkę Dąbrowskiemu i ukarał napomnieniem Kowalczyka. W całym zamieszaniu najważniejsze jest to, że finalna decyzja arbitrów była prawidłowa. Dąbrowski powinien być wykluczony wcześniej? Damian Dąbrowski tak naprawdę mógł zakończyć swój mecz już w 40. minucie, gdy po zamieszaniu potraktował on swojego rywala "z byka". Sędzia Stefański odgwizdał przewinienie, które wywołało przepychanki między zawodnikami obu drużyn. W pewnym momencie Dąbrowski uderzył z głowy Mateusza Szwocha. Zawodnik Wisły Płock zachował się po męsku i utrzymał się na nogach. Z pewnością niejeden piłkarz upadłby na murawę i "dodał" wiele od siebie. Kto wie, co by było, gdyby Szwoch się tak zachował. W każdym razie sędziowie wycenili zachowanie Dąbrowskiego na żółtą kartkę, choć nie ma co ukrywać, że mogła to być kartka czerwona, gdyż jego zachowanie nie miało nic wspólnego z futbolem. W tej sytuacji sędziowie VAR nie zdecydowali się na interwencję i może to trochę dziwić. Jeżeli uznamy, że siła uderzenia była duża, należy to zinterpretować jako gwałtowne, agresywne zachowanie, które powinno karać się kartką czerwoną. Prawdopodobnie VAR-owcy ocenili to "słabiej" i nie zdecydowali się na interwencję. Damian Warchoł z wykluczeniem? W trzeciej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy żółtą kartkę otrzymał Damian Warchoł, który przypadkowo kopnął Damiana Dąbrowskiego w głowę. Zawodnik Wisły nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego. Arbiter wycenił faul tylko na żółtą kartkę. Patrząc na powtórki i skutek wejścia Warochoła, należy się cieszyć, że nic poważnego nie stało się zawodnikowi Pogoni, który główkował futbolówkę. Takie trafienie w głowę (zwłaszcza korkiem) może spowodować rozcięcie i poważną kontuzję. Na całe szczęście w pewnym momencie pomiędzy głową a nogą znalazła się piłka, która zamortyzowała i zmniejszyła siłę uderzenia. Z pewnością możemy doszukiwać się tutaj argumentów na kartkę czerwoną - m.in. powagę wejścia i ryzyko odniesienia poważnej kontuzji, jednak warto zastanowić się nad tym, gdzie znalazła się głowa Dąbrowskiego. Zawodnik Pogoni schylił się, aby zagłówkować i grając z tak nisko ułożoną głową sam naraził siebie na kontuzję i niebezpieczeństwo. Z jednej strony można czuć niedosyt, że faulujący nie został wykluczony; z drugiej strony gdyby za to były stosowane wykluczenia, zawodnicy mogliby zachowywać się jak kamikadze i sami nadstawialiby nisko głowę, tak aby trafił w nich zawodnik. Brzmi to dość nierealnie, no ale w PKO BP Ekstraklasie wszystko może się wydarzyć. Około 70. minuty zawodnicy Wisły Płock domagali się rzutu karnego po faulu na Dawidzie Kocyle, lecz gwizdek sędziego milczał. Trzeba przyznać rację "Nafciarzom", gdyż faul faktycznie zaistniał, jednak miał on miejsce przed polem karnym. W związku z tym sędziowie VAR odstąpili od interwencji, a gra była kontynuowana. Z pewnością opisywane sytuacje budzą wątpliwości i odnośnie czerwonych kartek możemy znaleźć argumenty za i przeciw. Sam nie jestem pewien, czy są to oczywiste i czarno-białe zdarzenia, w których powinien interweniować VAR. Wisła Płock - Pogoń Szczecin. Rzeźniczak nie dokończył W 88. minucie czerwoną kartkę obejrzał Jakub Rzeźniczak, który zebrał dwie żółte. Do górnej piłki wyskoczył Rafał Kurzawa, a tuż za nim znajdował się kapitan Wisły Płock. Defensor "Nafciarzy" chciał zagrać piłkę, lecz przypadkowo uderzył z łokcia w głowę swojego rywala. Teoretycznie dla sędziów są to łatwe sytuacje do oceny, gdyż większość ataków na głowę powinna kończyć się żółtą kartką lub czerwoną - gdy siła uderzenia jest zbyt mocna. Niestety, w praktyce nie zawsze tak to wygląda...