W 89. minucie spotkania na prowadzenie wyszła drużyna Manchesteru United po pięknej bramce Jesse Lingarda. W tym momencie mogło wydawać się, że jest już po meczu, lecz mało kto mógł przewidzieć co się zaraz wydarzy. Minutę później rozpędzony z piłką przy nodze Cristiano Ronaldo wpadł w pole karne West Hamu. Będąc już w "szesnastce" Portugalczyk próbował minąć Kurta Zoume, wysunął sobie futbolówkę i widząc wystawioną nogę defensora gospodarzy, upadł na murawę. Doświadczony arbiter Martin Atkinson nie dostrzegł przewinienia na gwiazdorze Manchesteru United i "puścił" grę. Gdy piłka wyszła poza linię wstrzymał on wznowienie akcji, aby sędziowie VAR mogli przeanalizować to zajście. Arbitrzy obsługujący VAR nie dopatrzyli się błędu i w efekcie decyzja boiskowa o braku rzutu karnego została podtrzymana. Decyzja Martina Atkinsona choć jest kontrowersyjna to wydaje się być prawidłowa. Analizując dokładnie tę sytuację widzimy, że w momencie w którym Ronaldo wypuszcza sobie piłkę, zaczyna ciągnąć jedną stopę po ziemi, a następnie kładzie się zanim doszło do kontaktu z wystawioną nogą Kurta Zoumy. Takie zachowanie należy uznać za symulację, gdyż zawodnik zaczął upadać, zanim doszło do kontaktu z rywalem. Z pewnością nie jest to jasne i zrozumiałe dla wszystkich, jednak tak jest i sędziowie podjęli dobrą decyzję nie odgwizdując przewinienia. Gdyby Cristiano Ronaldo najpierw uderzył w nogę obrońcy, a potem upadł to bez wątpienia arbiter podyktowałby "jedenastkę" dla Manchesteru United. Chwilę później gorąco zrobiło się po drugiej stronie boiska, gdy piłkę w pole karne dośrodkowywał Andrij Jarmołenko. Futbolówka odbiła się od ręki Luke'a Shawa i wyszła na rzut rożny. Arbiter ku zaskoczeniu wielu osób wskazał na rzut rożny. Na całe szczęście czujni okazali się sędziowie VAR, którzy szybko przeanalizowali tę sytuację i wezwali do monitora Martina Atkinsona. Jeden z najbardziej doświadczonych sędziów w Anglii po krótkiej wideoanalizie nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla West Hamu. Sytuacja ta nie powinna budzić najmniejszych kontrowersji. Ręka Shawa zdecydowanie w nienaturalny sposób powiększa obrys ciała i blokuje piłkę. Jest to zdecydowanie klasyczna sytuacja i wręcz podręcznikowa decyzja. Troszkę dziwi fakt, że tego zajścia nie widział sędzia asystent, który znajdował się bardzo blisko, choć pamiętajmy że skupia się on przede wszystkim na spalonym. Przed szansą na doprowadzenie do remisu stanął Mark Noble, który został wpuszczony na boisko specjalnie do wykonania "jedenastki". Jego strzał obronił David de Gea, a spotkanie zakończyło się zwycięstwem Manchesteru United 2-1. Łukasz Rogowski