W 77. minucie drugą bramkę dla Rakowa zdobył Ivi López. Sędzia Damian Sylwestrzak początkowo uznał bramkę, jednak do akcji wkroczyli arbitrzy VAR, którzy zarekomendowali obejrzenie powtórki na monitorze, gdyż ich zdaniem został popełniony błąd. 29-letni sędzia po analizie zdecydował się na zmianę decyzji i w efekcie odwołał bramkę I przyznał rzut wolny dla Legii. Według sędziów chwilę przed zdobyciem bramki Sebastian Musiolik faulował Mateusza Wieteskę, a że Raków po tym zajściu cały czas kontrolował piłkę w ofensywnej akcji, to VAR miał podstawy, aby przeanalizować to zajście. Zawodnik Rakowa wykonał wślizg, trafił w piłkę, a następnie złapał swojego rywala za koszulkę. Wieteska natychmiastowo stanął i odpuścił walkę o futbolówkę, a Musiolik ją przejął i dograł w pole karne. Oczywisty błąd Zgodnie ze specjalnym protokołem, VAR może interweniować tylko w przypadku oczywistych błędów arbitra, a analizowane sytuacje powinny być jednoznaczne. Napastnik Rakowa faktycznie złapał przeciwnika za koszulkę, tylko czy tego typu złapanie jest przewinieniem? Było to z pewnością delikatne i gdyby Wieteska tylko chciał dalej grać, to mógłby to zrobić bez większego problemu. Legionista po prostu stanął, myśląc, że będzie odgwizdany faul. Decyzja sędziów jest do zaakceptowania, jednak moim zdaniem jest to dość "miękkie" i nie jestem pewien, czy zawsze zakończyłoby się to przewinieniem. Myślę, że gdyby Wieteska walczył dalej, to VAR nie odwołałby tej bramki. Uważam, że jest to taka sytuacja, w której dostrzegam minusy VAR-u. Takie faule, czy miękkie rzuty karne, zawsze obronią arbitra i jest to dla niego bezpieczniejsze, no bo przecież zaistniał kontakt z rywalem. Pomyślmy, co by się działo, gdyby sędziowie nie wrócili do tego faulu. Ponownie byłyby snute różne teorie o arbitrach, którzy nie widzieli, jak zawodnik trzymał rywala. Niestety jesteśmy w erze VAR i takie sytuacje pewnie będą się co jakiś czas zdarzały.