Po, wydawało się, niegroźnej sytuacji w 64. minucie, nagle w polu karnym Zagłębia doszło do przepychanek, które zamieniły się w awanturę. W jej efekcie sędzia Paweł Malec pokazał trzy żółte kartki i dwie czerwone. Wszystko zaczęło się, gdy arbiter ukarał żółtą kartką Karola Angielskiego, który nadepnął na udo rywalowi, a następnie upadając na murawę, uderzył go przypadkowo łokciem w głowę. Co ważne było to drugie napomnienie zawodnika z Radomia w tym spotkaniu i musiał opuścić boisko. Następnie doszło do spięcia pomiędzy Mauridies’em Roque Juniorem i Dominikiem Hałdunem. Obaj zawodnicy odepchnęli siebie nawzajem, za co szybko arbiter pokazał im żółte kartki, za niesportowe zachowanie. Mogłoby się wydawać, że sytuacja zostanie opanowana, jednak w tym momencie rozgrzewający się za bramką Sasa Balic wpadł na boisko i z tzw. "liścia" uderzył gracza Radomiaka. To rozpętało kolejną burzę i falę przepychanek. Całe szczęście, że sędziowie szybko wychwycili fatalne zachowanie rezerwowego Zagłębia, który natychmiast obejrzał czerwony kartonik. Dzięki szybkiej reakcji zawodnicy wiedzieli, że sędziowie widzieli to naganne zachowanie i dzięki temu być może obyło się bez większej liczby wykluczeń. Gorąco w meczu Ekstraklasy Wszystkie pokazane kartki były jak najbardziej prawidłowe i zasłużone. Nie ma jednak co ukrywać, że gdyby sędziowie chcieli, to śmiało mogli pokazać jeszcze kilka kartek za przepychanki i niesportowe zachowania. Jak w praktyce wygląda zarządzanie takimi sytuacjami, które określane są, jako masowe konfrontacje? W przypadku tzw. masowych konfrontacji zaleca się, aby sędziowie przede wszystkim ukarali najbardziej aktywnych zawodników, a także tych, którzy sprowokowali całe zajście. Najczęściej kończy się to tym, że oba zespoły ukarane są taką samą liczbą kartek. W analizowanej sytuacji tak właśnie było. Arbiter dał po jednej kartce dla najbardziej aktywnych graczy, a także wykluczył z gry rezerwowego, który uderzył swojego rywala. Kartki, które obejrzał Angielski nie wynikały z masowej konfrontacji. Analizując to spotkanie warto wspomnieć o rzucie karnym i raczej dość rzadkiej sytuacji. W drugiej minucie drugiej połowy, Zagłębie Lubin przegrywające 0-2 wykonywało rzut rożny. Futbolówka została wrzucona w pole karne i w momencie, gdy opadała, rozległ się gwizdek arbitra, który wskazał na "wapno" i z kieszeni wyjął żółtą kartkę, którą ukarał Raphael’a Rossiego. Zawodnicy nie do końca wiedzieli, co się wydarzyło, jednak powtórki rozwiewają wszelkie wątpliwości. Do lecącej piłki wyskakiwał Karol Podliński, który został uderzony w twarz przez obrońcę Radomiaka Radom. Z pewnością w tego typu sytuacjach sędziowie nie zbyt często dyktują rzuty karne, jednak decyzja Pawła Malca jest w 100% prawidłowa.