Wspomniana sytuacja miała miejsce w 65. minucie spotkania. Po prostopadłym podaniu z głębi pola, sam na sam z bramkarzem wyszedł Kacper Kostorz. Zawodnik Legii próbował minąć bramkarza, jednak ten wpadł w jego nogi i w efekcie arbiter odgwizdał rzut karny. W tym samym momencie sędzia asystent podniósł chorągiewkę i zasygnalizował spalonego. W związku z tym Łukasz Kuźma momentalnie zmienił swoją decyzję i nakazał wznowić grę rzutem wolnym pośrednim za spalonego. Chwilę później słuszność tej decyzji potwierdzili sędziowie VAR, którzy wykazali, że spalony faktycznie zaistniał, choć był minimalny. Z pewnością była to ciekawa sytuacja, w której mieliśmy idealny przykład jak wygląda opóźnianie sygnalizacji spalonego przez asystenta. Czekał on na to, jak rozstrzygnie się akcja ofensywna i gdy tylko doszło do przewinienia na Kostorzu, zasygnalizował pozycję spaloną.