Widzew swoją drugą bramkę zdobył w 28. minucie spotkania. Na dostępnych powtórkach możemy dokładnie zaobserwować, że gol ten nie powinien być uznany. Strzelec bramki, Michael Ameyaw, wyskakując do piłki, oparł się na plecach obrońcy ŁKS-u, a następnie wskoczył na niego. W ten sposób Maciej Wolski stracił całkowicie szanse na walkę o piłkę. Nie wiem, dlaczego arbiter Tomasz Kwiatkowski nie zdecydował się na odgwizdanie przewinienia. Co widział arbiter? Sędzia albo nie widział dokładnie tego zdarzenia, albo uznał, że zawodnik gospodarzy nie próbował walczyć o piłkę. Obrońca ŁKS-u nie wykazywał chęci walki o piłkę, co może faktycznie przemawiać za decyzją o braku faulu. Mimo wszystko, moim zdaniem, zachowanie zawodnika Widzewa nie miało nic wspólnego z dopuszczalną walką o piłkę. Inną kwestią jest też fakt, że sędzia w tym spotkaniu pozwalał na twardą grę i bardzo dobrze nad tym panował. Może właśnie dlatego uznał ten naskok za brak przewinienia? Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! W tym meczu doszło do jeszcze jednej sytuacji, w której poszkodowani czuli się zawodnicy ŁKS-u, a zwłaszcza Maciej Wolski. Pomocnik gospodarzy starł się w polu karnym z Kacprem Gachem i upadł na murawę. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego miał on pretensje do arbitra, że nie został podyktowany karny. Obaj zawodnicy trzymali siebie nawzajem, więc jaki byłby sens karać jednego z nich odgwizdaniem faulu? Fortuna 1. Liga - wyniki, tabela, strzelcy, terminarz