W 26. minucie Rafał Pietrzak sfaulował Łukasza Burligę. Faul ten należy uznać jako nierozważny, gdyż został wykonany tzw. stempel (faulujący nadepnął na stopę rywala). Niestety Jarosław Przybył nie zdecydował się na indywidualną karę dla zawodnika Lechii. Co ciekawe i ważne Rafał Pietrzak miał już żółtą kartkę na swoim koncie. Niestety, ale arbiter popełnił błąd i moim zdaniem Lechia Gdańsk od 26. minuty powinna grać w dziesiątkę. Nie ma tutaj znaczenia, że faul był przypadkowy. Pamiętajmy, że oceniamy skutek, a nie zamiar. Dyskusje wzbudził także rzut karny podyktowany w 62. minucie za zagranie piłki ręką. Początkowo Jarosław Przybył uznał, że nie doszło do przewinienia, jednak swoją decyzję zmienił po interwencji VAR i obejrzeniu powtórki. Bartosz Kopacz oddał strzał głową, lecz piłka nie znalazła drogi do bramki, gdyż trafiła w rękę Davida Mawutora. Jak widać na powtórkach, ręka zawodnika Wisły nie była przy ciele i powiększała jego obrys ciała. Mimo tego, że strzał był z bardzo bliskiej odległości, należy uznać to za przewinienie. Sędziom VAR (Bartosz Frankowski i Adam Kupsik) należą się brawa za czujność i reakcję. Poważny błąd sędziów Niestety w 93.minucie doszło do poważnego błędu sędziów. Po prostopadłym podaniu, sam na sam z bramkarzem wyszedł Zarko Udovicic, który zdobył bramkę na 2:0. Zastanawiające było, czy strzelec gola nie był na spalonym w momencie podania. Z powtórek zamieszczonych w transmisji meczowej, wydawało się że decyzja sędziów jest prawidłowa, gdyż zawodnik Lechii znajdował się na własnej połowie. Słuszność tej decyzji podtrzymali także arbitrzy VAR.Po spotkaniu ukazane zostały powtórki z kamery usytuowanej na linii środkowej boiska. Na nich dokładnie widać, że nogi Udovicicia znajdują się na własnej połowie, jednak jego głowa jest już na połowie rywala. Warto wiedzieć i pamiętać, że do oceny spalonego, bierzemy pod uwagę każdą część ciała, którą można zdobyć bramkę. W związku z tym, gol na 2:0 nie powinien być uznany, gdyż był spalony. Bardzo ciekawi mnie dlaczego VAR nie skorygował decyzji arbitrów. Rozumiem, że z boiska sytuacja ta była bardzo trudna do oceny i wydawało się, że gol był zdobyty prawidłowo. Co więcej, nawet zawodnicy nie mieli pretensji. Nie rozumiem, jak w erze VAR może dojść do takie pomyłki. Być może sędziowie sprawdzali sytuację na podstawie kamery z transmisji meczowej, której obraz nie był jednoznaczny. Jednak to nie jest żadne wytłumaczenie...