W piątej doliczonej minucie czasu gry z rzutu wolnego piłka została dorzucona na drugą stronę boiska. Tam znalazł się przy niej Fernando Reges, który po jej przyjęciu zagrał ją w centrum pola karnego, gdzie bez większych problemów dopadł do niej Lucas Ocampos, który pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Zawodnicy i sztab szkoleniowy Sevilli eksplodował, gdyż bramka dawała trzy punkty i awans na lidera tabeli hiszpańskiej La Liga. Zgodnie z zasadami każda bramka musi być przeanalizowana przez sędziów VAR, aby sprawdzić czy nie doszło do jakiegoś przewinienia. Trwało to wyjątkowo długo, bo prawie cztery minuty, ale ostatecznie dopatrzono się zagrania piłki ręką przez Fernando Regesa i po wideoweryfikacji na boisku gol został anulowany. Decyzja ta nie spodobała się graczom Sevilli, którzy rzucili się na arbitra i w bardzo widoczny sposób, krytykowali jego decyzję. W związku z tym sędzia Santiago Jaime ukarał dwóch zawodników żółtymi kartkami. Gorąco na murawie, sędzia w akcji Decyzja arbitrów z pewnością jest kontrowersyjna i może budzić wątpliwości, zwłaszcza, że jej ocena trwała prawie cztery minuty. Ocena tego zdarzenia jest teoretycznie prosta. Piłka odbiła się od klatki piersiowej zawodnika, a następnie poleciała w bok i tam prawdopodobnie trafiła w rękę. Jeżeli Fernando Reges zagrał faktycznie piłkę ręką to gola nie można uznać, gdyż jego ręka była ułożona nienaturalnie, powiększała obrys ciała i dodatkowo widoczny był ruch ręki, co może świadczyć o celowości zagrania (pomocy przy opanowaniu piłki). Niestety z zaprezentowanych powtórek trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy futbolówka faktycznie odbiła się od ręki zawodnika Sevilli. Sędziowie uznali, że kontakt piłki z ręką zaistniał i w związku z tym anulowali gola, co wydaje się być prawidłową decyzją. Mówię wydaje się, ponieważ jak już wspominałem, powtórki nie do końca pokazały czy faktycznie kontakt zaistniał. Analizując ten mecz warto wspomnieć o sytuacji z 92. minuty, gdy z kontrą wychodzili zawodnicy Sevilli. Jaume Costa chcąc za wszelką cenę przerwać atak, wykonał wślizg z nogą uniesioną ku górze i z pełnym impetem "wpakował się" w Erika Lamela. Decyzja sędziego mogła być tylko jedna - czerwona kartka za poważny i rażący faul, który nie zważał na bezpieczeństwo rywala. Niestety, ale wygląda to na dość prymitywne zachowanie Costy, które z futbolem nie miała nic wspólnego.