Wspomniana sytuacja miała miejsce dokładnie w 60. minucie, gdzie Patryk Sokołowski zagrał piłkę do swojego współpartnera. Po drodze futbolówka trafiła w rękę Błażeja Augustyna i po chwili, sędzia Daniel Stefański podyktował rzut wolny. Dodatkowo arbiter ukarał obrońcę Jagiellonii żółtą kartką za przerwanie korzystnej akcji. Było to już drugie napomnienie tego zawodnika w tym spotkaniu, a zatem musiał on opuścić boisko. Zastanawiając się nad słusznością tej decyzji trzeba przede wszystkim zdać sobie sprawę, że nie każdy kontakt piłki z ręką jest przewinieniem. Zgodnie z najnowszymi konkluzjami należy zadać sobie pytanie, czy zagranie napastnika było oczekiwane, czy też nie. Jeżeli tak to musimy ocenić, czy ręka w którą trafiła piłka, powiększyła obrys ciała - innymi słowy, czy ręka znajdowała się przy ciele. Żadna z powtórek nie pokazała dokładnie, czy ręka Błażeja Augustyna była przy ciele, czy też odstawała od niego. Niestety kąt kamery zakłamuje obraz i nie mamy stu procent pewności. Jeżeli jednak uznamy to za piłkę nieoczekiwaną, to należy ocenić naturalność ułożenia rąk zawodnika. Augustyn ma z pewnością ręce wzdłuż ciała, a co najważniejsze, nie znajdują się one powyżej barków, a zatem są one ułożone w sposób naturalny. Wiem, że w gronie sędziów trwają dyskusje dotyczące tej sytuacji, jednak moim zdaniem należy ją rozpatrywać pod kątem piłki nieoczekiwanej. Co za tym idzie, decyzja sędziego Stefańskiego była nieprawidłowa. Jak sami zatem widzicie ocena tej sytuacji nie jest łatwa, a pamiętajmy, że arbiter na boisku ma zaledwie kilka sekund na podjęcie decyzji. Co więcej, nie może pomóc mu VAR, gdyż nie obejmuje on drugich żółtych kartek. Ciekawa sytuacja dotycząca oceny zagrania piłki ręką miała jeszcze miejsce w 15. minucie meczu. Piłka została zagrana z daleka w pole karne Jagielloni, gdzie niezagrana przez nikogo, spadła na rękę Fedora Cernycha. Sędzia Stefański nie zdecydował się na odgwizdanie przewinienia, co wydaje się być prawidłową decyzją. Z jednej strony możemy uznać, że piłka leciała z daleka, a zatem była oczekiwana i zawodnik powinien zrobić wszystko, aby uniknąć kontaktu piłki z ręką. Sytuacja ta jest o tyle ciekawa, że przed Cernychem do piłki wyskoczyło dwóch zawodników. Zgodnie z najnowszymi wytycznymi, należy oceniać tę sytuację jako piłkę nieoczekiwaną. Mimo, że wyskakujący do piłki zawodnicy nie zagrali piłki, to wpłynęli oni swoim zachowaniem na zawodnika Jagielloni. Analizując sytuację w kontekście piłki nieoczekiwanej, musimy ocenić naturalne ułożenie rąk zawodnika. W tym przypadku ręce ułożone są naturalnie i nie znajdują się powyżej linii barków, a zatem decyzja grać dalej jest prawidłowa. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!