W siódmej minucie spóźniony Lukas Podolski sfaulował w dość drastycznie wyglądający sposób Serafina Szotę. Zawodnik Wisły Kraków zagrał piłkę, a następnie został trafiony przez rywala. Sędzia Bartosz Frankowski nie dopatrzył się przewinienia i nakazał kontynuować grę, lecz po kilku sekundach użył gwizdka i podyktował rzut wolny dla Wisły za faul na Szocie. Zawodnik Wisły dość długo zbierał się z murawy. Ku zaskoczeniu widzów, Lukas Podolski nie zobaczył za swoje zachowanie nawet żółtej kartki. Na powtórkach widać dokładnie, że trafia on wyprostowaną nogą w okolice kolana Serafina Szota. Na całe szczęście trafienie to nie było "czyste" całą stopą w nogę, lecz zahaczeniem od boku. Uważam, że gdyby Lukas Podolski trafił zawodnika Wisły całą stopą (korkami) w okolice kolana, to mielibyśmy interwencję VAR, która zakończyłaby się czerwoną kartką. Niestety takie wejścia w okolice kolana mogą skończyć się bardzo poważną kontuzją, a sędziowie powinni stać na straży bezpieczeństwa zawodników. Górnik - Wisła. Lukas Podolski zasłużył na karę Z pewnością Lukas Podolski zasłużył na żółtą kartkę. Niestety Bartosz Frankowski prawdopodobnie nie widział dobrze tego zdarzenia i powstrzymał się od wymierzenia kary indywidualnej. Moim zdaniem do czerwonej kartki zabrakło tego "czystego" trafienia korkami. W takiej sytuacji jak ta VAR nie powinien interweniować, gdyż nie jest to ewidentna czerwona kartka. Z pewnością znajdziemy argumenty za karą wykluczenia, jednak nadal nie jest to czarno-biała sytuacja. Warto dodać, że w ostatnim ligowym meczu, gdy Górnik Zabrze mierzył się z Wisłą Płock, Lukas Podolski już w pierwszej minucie popełnił bardzo brutalnie wyglądający faul. Były reprezentant Niemiec będąc totalnie spóźnionym, trafił swojego rywala w okolice piszczela. Uczynił to ze sporą dynamiką, a w dodatku zrobił to z naskoku. Sędzia Tomasz Musiał ocenił to na żółtą kartkę, lecz nie ma co ukrywać, że spokojnie mogli interweniować VAR-owcy i wykluczyć Lukasa Podolskiego z dalszej części gry. Jak zatem widzimy, to już drugi raz z rzędu, gdy szczęście uśmiechnęło się do gwiazdy Górnika Zabrze, a sędziowie odpuścili mu jego agresywne i ostre wejścia.