Pierwsza kontrowersja miała miejsce w 81. minucie spotkania. W narożniku pola karnego z piłka przy nodze znalazł się Laszlo Benes, który chciał dograć piłkę do współpartnera. W tym momencie rozpędzony Marcus Thuram wbiegł w "piątkę" i po kontakcie z Dayotem Upamecano upadł na murawę i domagał się rzutu karnego. Gwizdek sędziego Marco Fritza milczał, a gra była kontynuowana. Na powtórkach widzimy, że obrońca Bayernu Monachium złapał za rękę Thurama, a dodatkowo delikatnie zahaczył go w nogę, w wyniku czego napastnik Borussi upadł na murawę. W przerwie w grze, sytuację analizowali sędziowie VAR, którzy nie dopatrzyli się ewidentnego błędu Marco Fritza i gra mogła być kontynuowana. Moim zdaniem, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy należał się rzut karny. Musimy pamiętać, że piłka nożna to sport kontaktowy, a w ocenie fauli należy także zwracać uwagę na całą sytuację i jej rozwój. Piłka nie była nawet zagrana do Thurama, a więc zawodnik Borussi nie walczył o futbolówkę. Oczywiście nie usprawiedliwia to zachowania Dayota Upamecano, który bez walki o piłkę złapał swojego rywala. Myślę, że dla sędziów, kluczowe w ocenie było, to że zawodnicy właściwie to nie walczyli o piłkę, a jedynie o pozycję i dlatego nie przyznali rzutu karnego. Czy jest to prawidłowa decyzja? Ja mam mieszane odczucia. Gdyby futbolówka była w pobliżu to z pewnością byłby rzut karny, a tak... pozostaje jednak mały niesmak. Druga kontrowersja miała miejsce niespełna dwie minuty później, a w roli głównej wystąpili ci sami zawodnicy. Przed własnym polem karnym Dayot Upamecano źle przyjął piłkę i w efekcie przejął ją Marcus Thuram. Rozpędzony napastnik wbiegł w pole karne i znajdując się przed Upamecano został nadepnięty na stopę i upadł na murawę. Sędzia Marco Fritz ponownie nie dopatrzył się przewinienia i pewnym gestem nakazał wstać Thuramowi z murawy. Ta sytuacja jest zdecydowanie łatwiejsza do oceny. Thuram wygrał pozycję i przed sobą miał tylko bramkarza. Upamecano za wszelką cenę chciał powstrzymać swojego rywala i niechcący nadepnął na jego stopę. Wytrąciło to z biegu napastnika Borussi, który upadł na murawę. Nie mam pojęcia dlaczego sędziowie VAR nie zareagowali w tej sytuacji. Moim zdaniem sytuacja ta jest klarowna do oceny. Dayot Upamecano nie zagrał piłki i nadepnął na stopę rywala, co jest najzwyklejszym przewinieniem, za które śmiało można podyktować rzut karny. Niestety arbiter Marco Fritz nie wstrzymał gry, która została szybko wznowiona, po tym gdy został odgwizdany faul na jednym z obrońców Bayernu. Być może sędziowie VAR nie mieli nawet czasu na reakcję i obejrzenie powtórki i właśnie dlatego nie widzieliśmy rzutu karnego dla Borussia Moenchengladbach. Niestety nie wiemy, jak wyglądała komunikacja na linii sędzia boiskowy - VARowcy i pewnie się już nigdy nie dowiemy.