Kula ziemska, a zarazem piłka z brązu z napisem: "Lwów, Warszawa, Wembley, Monachium, Ateny" umieszczona na grobie w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach została ukradziona półtora roku po Jego śmierci. Oburzenie było tak ogromne, że kilka tygodni później złodzieje porzucili ją w krzakach pod cmentarzem. Nie dała się sprzedać. 101. rocznica urodzin Kazimierza Górskiego. Racuchy pani Marii Nazwy wyryte na piłce to miejsca kluczowe w życiu Kazimierza Górskiego. We Lwowie urodził się i wychował, w Warszawie mieszkał po wojnie, na Wembley poprowadził reprezentację Polski w najsłynniejszym meczu w jej historii, w Monachium zdobył medal mistrzostw świata, w Atenach odnosił sukcesy z największymi klubami Grecji. Osiągnął wiele, najbardziej ujmujący był jednak styl Jego dokonań. Skromne mieszkanie w bloku przy ulicy Madalińskiego w Warszawie odwiedzałem co najmniej kilkanaście razy. "Zakaz gry w piłkę" - blaszana tablica umieszczona na budynku uderzała mnie nieustannie. Górski był wspaniałym opowiadaczem. A jego żona Maria lubiła gości. Kiedyś, gdy zobaczyła w progu jednego z najtęższych kolegów dziennikarzy, spojrzała na niego z czułością i zapytała: - Zje pan racuchów? Dziś na bloku, w którym rodzina Górskich spędziła 33 lata jest pamiątkowa tablica i mural. "Piłka jest okrągła, a bramki są dwie" - głosi napis - cytat jednego z najsłynniejszych bon motów Trenera. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Rozmowy z Górskim trwały długo. Nawet wtedy, gdy poruszał się już o kulach. Uwielbiał opowiadać, wspominać, żartować, ale nie po to, żeby chwalić się, lub imponować. To był przejaw grzeczności i gościnności - przyszli ludzie, pytają, więc trzeba mówić. Żeby byli zadowoleni i nie poszli z niczym. Kiedyś w czasie takiej długiej rozmowy pani Maria spytała: - Czy Kazio was nie zamęcza? - My się z panami jeszcze wódeczki byśmy napili - zażartował Trener. 101. rocznica urodzin Kazimierza Górskiego. "Cycek" i jego "kiwanie" Urok, ludzkie ciepło, normalność Górskiego emanowały na wszystkich. Był sobą, bo inaczej nie umiał. Nie potrafił grać Kazimierza Wielkiego. Kiedyś podczas jakiegoś towarzyskiego meczu widzieliśmy jak do Trenera siedzącego w loży honorowej zbliżył się człowiek, który przedstawił się jako "Cycek". Pochwalił się, że on też "kiwa", tylko "głównie zza krat". Do interwencji ruszyła ochrona, ale Górski ją powstrzymał. - Panie Cycku - powiedział spokojnie. - Zalecam, żeby pan mniej kiwał w więzieniu, a więcej na meczach. Tak będzie lepiej dla piłki - wyjaśnił. Pani Maria opowiedziała nam słynną już anegdotę o tym, jak próbowała rozwiązać problem sufitu przeciekającego w mieszkaniu, które dostali po ślubie od Legii Warszawa. Mówiła mężowi, że cieknie do łóżka. - Kazio przestawił łóżko w inny kąt pokoju - powiedziała. Górski nie lubił prosić. Powtarzał, że wielu ludzi żyje w cięższych warunkach. Jego sposób bycia emanował także na jego piłkarzy. Stworzył najwspanialszą drużynę w historii polskiej piłki. Motto Górskiego brzmiało: "trener nie może bać się porażek". Uważał, że strach paraliżuje, odbiera odwagę myślenia i działania. Podczas mundialu w 1974 roku zespół zza Żelaznej Kurtyny zadziwił świat nie tylko wynikami, ale i brawurowym stylem gry. "Jedni rodzą się do skrzypiec, inni do munduru, ja urodziłem się do piłki" - powtarzał. Przyszedł na świat 101 lat temu we Lwowie i lwowiakiem na zawsze pozostał. Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: "Doktór polskich orłów" o kulisach ich wzlotu Jan Tomaszewski: - Górski to dla mnie Papież Polskiej Piłki Młodzież lwowska uczestniczyła w lekcji o Kazimierzu Górskim