Jeśli hokejowe Orły awansują do światowej elity, dostaną 150 tys. euro do podziału. Za wywalczenie awansu na zaplecze elity dostali również taką sumę, tyle że liczoną w złotówkach. Teraz stawka idzie w górę ponad czterokrotnie Chwałka zagra va banque. W firmie brokerskiej z Londynu powierzy ok. 30 tys. euro. Jeśli Polacy wywalczą jedno z dwóch miejsc premiowanych awansem na MŚ Dywizji IA w Krakowie, broker wypłaci im 150 tys. euro. W przeciwnym razie, pieniądze przepadną. Rozwiązanie nowatorskie, ryzykowne, ale prezes woli zagrać w ten sposób, niż później zwodzić w nieskończoność hokeistów czekających na pieniądze, których nie ma w kasie związku. PZHL-owi udało się zmontować budżet na MŚ Dywizji IA w Krakowie. 4,5 mln zł da miasto, kilkaset tysięcy dołoży Województwo Małopolskie, niemałą kwotę w dobrze cenionej walucie - franku szwajcarskim przeleje IIHF (Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie), która pokrywa opłaty za sędziów i zakwaterowanie ekip. W ten sposób uda się zebrać ok 11 mln zł, za które uda się zorganizować MŚ z oprawą, jakiej nie miała dotychczas żadna impreza hokejowa w naszym kraju. Jeszcze rok temu nikomu się nie śniło, że ta piękna i zaniedbana w naszym kraju przez sponsorów dyscyplina będzie miała tak wielką szansę. Dramat jednych - wojna na Ukrainie zniszczyła halę w Doniecku - otworzyła szanse drugich. Mamy MŚ zaplecza elity, a jeśli jakimś cudem uda się nam na nich wywalczyć awans, to wtedy sponsorzy powinni pukać do hokeja, a nie tak jak dotychczas - hokej musi chodzić po prośbie. MŚ Dywizji IA mają to do siebie, że równie dobrze na nich możemy spaść, co awansować. Stawka jest wyrównana. Poza Kazachstanem, którego kadra jest oparta na piątej drużynie Konferencji Wschodniej KHL - Barys Astana, nie ma zdecydowanych faworytów. - Rok temu zasłużenie ograliśmy Włochów, którzy byli w pełnym składzie przed MŚ elity - przypomina Chwałka. Właśnie z Italią zagramy na początek, 19 kwietnia. Ten mecz zdaje się mieć kluczowe znaczenie. Gdyby udało się pokonać wyżej notowanych Włochów, siłą rozpędu powinniśmy "połknąć" nazajutrz Japonię. A wtedy wszystko będzie możliwe. We wtorek jest dzień przerwy, a później w środę czeka nas starcie z Ukrainą, której skład jest wielką niewiadomą. W czwartek zmierzymy się z Kazachami, a po dniu przerwy, w sobotę z groźnymi Węgrami na koniec turnieju.