Polacy zmierzą się kolejno z Włochami, Japonią, Ukrainą, Kazachstanem i Węgrami."Niespodzianki się w hokeju zdarzają i to często. Przykładem - Cracovia, kilka razy z dużo słabszym - wydawało się - składem niż rywale potrafiliśmy zdobyć mistrzostwo. Wszystko jest możliwe. Ale nie ma co gwarantować, że ten awans będzie. Każdy z zawodników da z siebie sto procent, będzie chciał wygrać każde spotkanie. Drużyny są wyrównane i będziemy walczyć" - dodał Radziszewski, który wrócił do kadry po prawie dwuletniej przerwie."Dwa lata temu zdobyliśmy z Cracovią mistrzostwo Polski, nie mając jakiejś supersilnej drużyny, po drodze pokonaliśmy Katowice, Sanok i Jastrzębie. Wcześniej w kadrze pojawił się trener Zacharkin, który nie widział mnie w składzie reprezentacji. W następnym sezonie w pierwszej rundzie play off przegraliśmy z Unią Oświęcim. Stwierdziłem, że jeśli po zdobyciu mistrzostwa trener nie widział mnie w składzie, to co dopiero w sytuacji, kiedy odpadamy z play off w pierwszej rundzie. Miałem telefon ze związku, czy chciałbym przyjechać na zgrupowanie przed mistrzostwami - stwierdziłem, że lepiej odpocząć. I myślę, że to był dobry wybór. Reprezentacja awansowała grupę wyżej. Można się tylko cieszyć, że od momentu zmiany trenera gra kadry zaczęła się poprawiać. Oby to się utrzymało. Po turniejach widać, że wszystko jest na dobrej drodze i oby tak zostało do mistrzostw świata" - stwierdził bramkarz Comarch Cracovii.Radziszewski o miejsce w podstawowym składzie reprezentacji będzie rywalizował z Przemysławem Odrobnym i Ondrejem Raszką. "Przemek jeździ na zgrupowania kadry już kilka ładnych lat, więc powiedzmy, że on jest w tej chwili faworytem. Ondrej i ja na razie walczymy, jak dostajemy szansę występu, to staramy się pokazać na lodzie z jak najlepszej strony. Rywalizacja między nami jest na zdrowych zasadach. Jak ktoś dobrze broni, pozostali się cieszą. Jak ma słabszy dzień, to podbudują go po meczu. Nie ma złośliwości" - podkreślił Radziszewski. Cały wywiad z Rafałem Radziszewskim na rmf24.pl