Interia: Udało nam się wywalczyć organizację przyszłorocznych MŚ Dywizji IA w Krakowie. Co pan na to? Jacek Płachta, selekcjoner hokejowej reprezentacji Polski: Fajnie jest mieć MŚ w Polsce! W porównaniu do ostatnich MŚ w Krakowie, które pierwotnie przyznano Ukrainie, później awaryjnie my je dostaliśmy i organizacyjnie wszystko "goniliśmy". Teraz wiemy, że gramy u siebie. Mamy niemal cały rok na przygotowania. Najważniejsze teraz przygotować ligę pod reprezentację, ustalić dobry plan. Na razie nie wiadomo, ile drużyn wystartuje w lidze. Te wątpliwości muszą zniknąć. Comarch/Cracovia buduje Dream Team, wzorem tego krynickiego, tyle że na zdrowych podstawach finansowych. To dla pana dobre zjawisko, że połowa reprezentacji będzie grała i trenowała w jednym klubie? - Na pewno wszystko uzależnione będzie od tego, jaka będzie liga, Ile drużyn będzie na wysokim poziomie. Na pewno fakt, że chłopcy będą razem pracować na co dzień działa na korzyść, ale jeżeli w lidze nie będą mieli godnych rywali, to nie będzie dobrze. Ważne, aby mecze były wyrównane, a nie tak jak w ubiegłym sezonie, że niektóre kluby z góry wiedziały, że wysoko wygrają. - Zobaczymy, ile drużyn wystartuje, w najbliższym czasie to się rozstrzygnie. Wkrótce ruszy proces licencyjny, będziemy wiedzieć więcej. Nasz najlepszy bramkarz Przemek Odrobny zdecydował się na grę w lidze francuskiej. Z jednej strony to dobre, bo może się rozwinąć, a z drugiej, istnieje ryzyko, że podzieli los Kamila Kosowskiego, którego kariera załamała się po wyjeździe na Słowację. - Uważam, że nasi reprezentanci powinni wyjeżdżać do silniejszych lig. Im więcej ich będzie grało w takich ligach, tym lepiej dla reprezentacji. Nie wiem jak Przemek wypadnie finansowo, ale sportowo zrobi krok do przodu. A że Kosowskiemu nie wyszło, to nie musi oznaczać, że Odrobnemu się nie uda. Nasi hokeiści muszą się nauczyć grać pod presją, a w polskiej lidze nie zawsze ją znajdują. Dlatego ruch Przemka pochwalam. Koncentracja, presja, zacięte mecze - wszystko to znajdzie w nowym klubie. Ja jestem bardzo zadowolony z tego, że Odrobny wyjechał. Co pan powie o poziomie MŚ elity? Nie mielibyśmy lekko, nawet Słowenia i Austria, które spadły, toczyły zacięte boje. - To inny hokej, w takim gronie bardzo ciężko się utrzymać. W Grupie A do ostatnich sekund decydowało się kto spadnie, padło na Austrię. W elicie jest pierwsza szóstka zespołów poza zasięgiem, a reszta rywalizuje zacięcie. Wyniki są na styku, a mecze wyrównane. - Słoweńcy mają nie tylko Kopitara w NHL-u, ale też wielu zawodników w silnych ligach całej Europy. Skoro ich w nich trzymają, to najlepiej świadczy o ich poziomie, a i tak nie udało się im utrzymać w elicie. Tak samo Austria - oparta na EBEL-u, a to wyrównana liga, każdy z każdym może wygrać, mecze są na styku, to ich podciąga sportowo. Do tego mogą im dojść rodzynki z NHL-u Vanek czy Raffl. Pana syn Matthias jest zadowolony z występu Niemców na MŚ? Był ich kluczową postacią, strzelał ważne gole. - Chcieli osiągnąć ćwierćfinał, ale mieli wielu kontuzjowanych i z NHL-u dojechał im tylko jeden zawodnik (Tobias Rieder z Arizona Coyotes - przyp. red.). Zagrali na poziomie własnych możliwości. Decydujący był ich mecz ze Szwajcarią, który przegrali w trzeciej tercji o włos i przez to nie awansowali do ćwierćfinału. Można powiedzieć, że zadecydował jeden strzał. Był pan dumny, widząc potomka w akcji?- Fajnie było popatrzyć na jego grę, miałem okazję być w Pradze cały tydzień, widziałem wszystkie mecze. Nie było szansy, by Matthias grał dla Polski? - On się tam urodził i wychował jako hokeista. Z roku na rok walczył o dostanie się do reprezentacji młodzieżowych. Nie miał planów, by grać w Polsce. W Niemczech mieszkał, żył, to było i nadal jest jego środowisko. Od reprezentacji U-18, przez tę U-20 dostał się do seniorskiej. Nie mogłem mu udzielać takich rad: "Może w Polsce zagrasz". To była jego decyzja. Nie mogła być inna, tym bardziej, że z powodu przepisów IIHF-u przez dwa lata musiałby grać w polskiej lidze, by móc zagrać w naszej reprezentacji. Rozmawiał: Michał Białoński