W pierwszym spotkaniu "Biało-czerwoni" przegrali ze spadkowiczem z elity Włochami 1-2, ale w drugim meczu pokonali Japonię 2-0. Gdański szkoleniowiec twierdzi, że w konfrontacji z Włochami Polacy mieli problemy z kanadyjskim stylem gry rywali, polegającym na wrzutkach krążka do tercji drużyny przeciwnej. - Poza tym zjadła też ich trema, bo widać było, że bardzo chcieli wygrać, ale kiedy bardzo się chce, to nie zawsze wychodzi. Nasi zawodnicy znakomicie pod względem taktycznym zagrali natomiast z Japonią. Przez dwie tercje byli wyjątkowo skoncentrowani, a w trzeciej zadali dwa decydujące ciosy. Później mądrze się bronili i po wycofaniu przez Azjatów bramkarza przetrzymywali krążek, a nie wybijali na oślep na uwolnienie, dzięki czemu nie dali się zepchnąć do dramatycznej defensywy - ocenił. Bohaterem meczu z Japonią był bez wątpienia golkiper JKH GKS Jastrzębie Przemysław Odrobny. 30-letni wychowanek Stoczniowca obronił 26 strzałów i zachował czyste konto. - W potyczce z Włochami nierozsądnie zachował się Rafał Radziszewski, który tym samym zrobił miejsce w bramce dla Przemka. Widać, że Odrobny jest w niesamowitym gazie i nie wyobrażam sobie, aby nie wystąpił w środowym spotkaniu z Ukrainą. Za niego szczególnie trzymam kciuki, bo jest on przecież wychowankiem naszego klubu - wyjaśnił. W krakowskich mistrzostwach świata Dywizji 1A gra pięciu wychowanków gdańskiego zespołu - poza Odrobnym także obrońca Mateusz Rompkowski oraz napastnicy Maciej Urbanowicz (obaj JKH GKS Jastrzębie), Adam Bagiński (GKS Tychy) i Aron Chmielewski (Ocelari Trzyniec). - W sumie mogłoby ich być nawet siedmiu, ale Mikołaja Łopuskiego z udziału w tej imprezie wyeliminowała kontuzja, natomiast Jarosław Rzeszutko nie znalazł uznania w oczach trenera Płachty, aczkolwiek moim zdaniem powinien znaleźć się w kadrze - dodał. Hokeistki Stoczniowca, które pod wodzą trenera Zabrockiego zostały w tym roku po raz pierwszy mistrzyniami Polski, wybierają się w sobotę do Krakowa obejrzeć ostatnie spotkanie biało-czerwonych z Węgrami. Ich szkoleniowiec był natomiast na meczu z Włochami. - Akurat wracaliśmy z Nowego Targu z mistrzostw Polski amatorów. Muszę przyznać, że podczas tej imprezy wszystko jest na najwyższym poziomie. Piękny obiekt, bardzo dobry lód i świetna atmosfera na trybunach. Do pełni szczęścia potrzeba tylko awansu Polaków do elity. Bo kiedy, jak nie tu i teraz? - zauważył. 60-letni szkoleniowiec przekonuje, że pomimo porażki z Włochami polscy hokeiści nie stracili szans na awans do grona 16 najlepszych drużyn świata. - Naszym zawodnikom nie można odmówić determinacji, charakteru i woli walki. W tej grupie wszystko jest jeszcze możliwe. Potknąć się przecież mogą dysponujący zdecydowanie najsilniejszym składem Kazachowie, na co też bardzo liczę w czwartek. Warto również przypomnieć zakończone w niedzielę w Holandii mistrzostwa świata Dywizji 1B. Prawie pewny awans do naszej grupy zaprzepaścili w ostatnim meczu Brytyjczycy, którzy przegrali 2-3 z niżej notowaną Litwą. Dlatego grać należy do samego końca - podsumował Zabrocki.