Węgrów głośno dopingowała kolorowa grupa trzech tysięcy fanów. Japończycy objęli prowadzenie już w 96. sekundzie. Węgrzy rzucili się do ataku i Daniel Koger wpakował krążek do siatki, ale sędzia bramki nie uznał, bo strzelec miał za wysoko uniesiony kij. W 10. minucie Koger dopiął swego, zmieniając lot krążka po strzale Franka Banhama. Yushiroh Hirano odzyskał prowadzenie dla Japończyków w połowie drugiej tercji (piękny strzał z ostrego kąta), lecz błyskawicznie odpowiedział Csanad Erdely. Początek trzeciej tercji bez wielkich emocji, ale im bliżej końca, tym ciekawiej. W końcówce górą okazało się doświadczenie Węgrów. Pięć minut przed końcem Balazs Sebok strzelał w sytuacji sam na sam, ale trafił w japońskiego bramkarza. Węgrzy groźnie atakowali i właśnie po jednej z takich akcji Kazumasa Sasaki ratował swój zespół faulem. Rywale założyli zamek, Andrew Sarauer podał zza bramki, a Frank Banham mocnym strzałem z nadgarstka zdobył gola na 3-2. Japończycy wycofali bramkarza, mimo że nie kontrolowali krążka i ich błąd wykorzystał Janosz Hari, pieczętując zwycięstwo Węgrów. Najlepszymi zawodnikami zostali - bramkarz Japonii Yutaka Fukufuji oraz węgierski napastnik Csanad Erdely. Dzisiaj, jeszcze przed meczem Polaków, Kazachstan zmierzy się z Ukrainą (godz. 16.30). Mirosław Ząbkiewicz Węgry - Japonia 4-2 (1-1, 1-1, 2-0) Strzały: 21 - 24 (8-8, 10-8, 7-10). Kary: 2 - 8 min.