Jeden z dwóch naszych najbardziej doświadczonych reprezentantów przed spotkaniem podkreślał, że nie pokonaliśmy jeszcze Ukraińców w meczu o prawdziwą stawkę. Tym większe znaczenie ma środowe zwycięstwo. Najważniejsze jest jednak to, że Orły zapewniły sobie utrzymanie na zapleczu elity, co było podstawowym celem, a na dodatek wciąż są w grze o awans! Interia: Gratulacje! Świetny mecz, wspaniały bój, wielkie emocje, piękny gol i zwycięstwo na koniec. Adam Bagiński: - Wszyscy bardzo się cieszymy, że daliśmy radę w końcu wygrać z Ukraińcami i przełamać ich na takiej imprezie, bo zawsze z nimi było nam ciężko. Wiadomo, mają trochę swoich problemów, ale na lodzie pokazali, że nie jest łatwo ich pokonać. Walczyli do końca. Wszyscy daliśmy z siebie wszystko. Stoczyliśmy bardzo ciężki bój i cieszymy się, że jest zwycięstwo. Dostałeś świetne podanie. Widziałeś krążek w bramce jeszcze przed strzałem? - Grzesiek dał mi, jak to się mówi, masełko. Idealne podanie. Moja żona powinna to strzelić. Prowadziliśmy 2-0, ale mecz zaczął się wymykać spod kontroli. Ukraińcy wyrównali. Nie było momentu zwątpienia? - Myślę, że nie, bo przed trzecią tercją bardzo mocno się mobilizowaliśmy, że mamy 1-0 i to jeszcze nie jest nic wielkiego. Ale z drugiej strony mówiliśmy, że mamy przewagę i możemy strzelić drugą bramkę. Tak się stało, no ale dwa błędy i wróciliśmy na ziemię. Taki jest hokej. Musieliśmy dalej bardzo pracować, aby odnieść sukces. Bardzo pracowaliśmy na trzecią bramkę, choć też mogliśmy ją stracić, bo Ukraińcy zaciekle atakowali i zmienili troszeczkę styl w trzeciej tercji - bardziej szli do przodu, ale daliśmy radę. Wierzyliśmy, że możemy wygrać i tak się stało. Z perspektywy trybun był to najbardziej emocjonujący mecz, a z twojej? Straciłeś dziś najwięcej nerwów? - Już tyle nerwów straciłem w tym sezonie, że chyba będę siwy... Ale nie, każdy mecz jest bardzo emocjonujący, czy to z Włochami, czy Japończykami, czy ten teraz. To były mecze kosztujące bardzo dużo fizycznie, ale też psychicznie. Nie poddaliśmy się jednak i wierzyliśmy jeden w drugiego. Jako drużyna stanowimy naprawdę fajną grupę i każdy z chłopaków zasłużył dzisiaj na pochwały. Pokazujecie, że weszliście na poziom zaplecza elity. Walczycie jak równy z równym, wygrywacie. Teraz czeka was mecz z Kazachstanem, najtrudniejszym rywalem. Jak będzie wyglądał? - No tak, Kazachowie grają na wysokim poziomie. Są to zawodnicy z KHL, ale jeżeli w meczu z takimi rywalami oddaje się serce, charakter, to fakt skąd są, nic nie znaczy. Jeżeli będziemy utrudniać im zadanie, grać mądrze w obronie, bramkarz zrobi swoją robotę, to nie będzie im z nami łatwo. Na pewno będziemy się starali osiągnąć dobry rezultat. Wiadomo, to jest klasowy rywal - nie ma co się czarować. Musimy się mocno skoncentrować, grać bardzo dobrze, pomagać w obronie jeden drugiemu, krzyczeć do siebie, pomagać bramkarzowi i wszystko przed nami. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz Zobacz rozmowę z Adamem Bagińskim: