Rafał Radziszewski, w III tercji spotkania z Italią, dostał karę meczu. Przez to musi pauzować w drugim meczu - poniedziałkowym z Japonią (godz. 20). W odwodzie mamy trzeciego bramkarza Kamila Kosowskiego, który może wskoczyć do gry tylko na wypadek kontuzji któregoś z pierwszych dwóch bramkarzy. W związku z tym, że w rezerwie musi pozostawać bramkarz, na dwie godziny przed starciem z Japonią Płachta będzie musiał podjąć decyzję, czy wyklucza z turnieju "Radzika", zgłaszając jego kontuzję, czy wstawia na rezerwowego golkipera obrońcę, bądź napastnika. W takiej, awaryjnej sytuacji obrońca, bądź napastnik będzie musiał przebrać się w sprzęt bramkarski. Postawienie na Kosowskiego jest również ryzykowne, w związku z tym, że w sezonie bronił zaledwie 190 minut w GKS-ie Tychy. Ostatnio polski paszport dostał Ondrzej Raszka, ale trener Płachta nie powołał go na zgrupowanie przed MŚ, gdyż nie było pewne, czy Ondrzejowi zostanie przyznane obywatelstwo. Oto wypowiedzi trenerów po meczu Polska - Włochy (1-2). Stefano Mair (trener Włochów): - To był ciężki mecz. Graliśmy ostatnio z Polską trzy razy i przegraliśmy, ale wtedy próbowałem kilku zawodników w wieku poniżej 21 lat. Teraz udało się wygrać. Jesteśmy w okresie przebudowy. Wybraliśmy nową drogę, będzie ograniczać liczbę zawodników z podwójnym paszportem, bardziej postawimy na oryginalnych Włochów. Z występu chłopaków w dzisiejszym meczu jestem dumny. Ważna była druga tercja. Łapaliśmy w niej dużo kar, ale udało nam się strzelić gola w osłabieniu. Zasłużyliśmy na wygraną, to był już do końca trudny mecz. Wygraliśmy pierwsze spotkanie i to dopiero początek turnieju. Jutro czeka nas kolejne trudne wyzwanie. Dlaczego zdecydowaliśmy ograniczać liczbę graczy naturalizowanych? Z kilku powodów. Cała Europa przeżywa kryzys, a bez pieniędzy trudno importować klasowych graczy. Teraz zostało nam ich trzech, to dobrzy zawodnicy. Gracza z podwójnym paszportem bierzemy tylko wtedy, gdy jest wyraźnie lepszy od rodowitego Włocha. Jeśli ich umiejętności są porównywalne, szanse dostaje Włoch. Przy tej nowej polityce młodzi będą widzieli, że nasz hokej nie brnie w ślepą uliczkę. Mamy świadomość tego, że musimy być cierpliwsi i być może trzeba będzie poczekać z 10 lat na dobre wyniki. Jacek Płachta, trener reprezentacji Polski: W pierwszej tercji to nie był nasz mecz. Za bardzo próbowaliśmy ukraść krążki, a to był dobry rywal. Druga tercja była znacznie lepsza, doszliśmy na 1-1 i później zdarzył się niepotrzebny, indywidualny błąd - strata krążka na niebieskiej linii, przez który straciliśmy gola na 1-2. Ciężko było nam odrobić, było kilka szans, ale za mało oddawaliśmy strzałów. Było ich tylko 18. To za mało. Z walecznością i zaangażowaniem nie mieliśmy problemów, ale musimy grać mądrzej. Kara w trzeciej tercji nam nie pomogła, za dużo graliśmy w osłabieniu. Teraz musimy się zregenerować. W poniedziałek czeka nas następny mecz. Dlaczego słabo wypadaliśmy w przewagach? Fakt, przewagi nie były naszym atutem. Za mało oddawaliśmy strzałów. Nie możemy zdobyć gola, jeżeli nie strzelamy na bramkę. Gdy obrońcy mieli krążek, to powinni szybciej strzelać, ale grali za nerwowo, ich decyzje były pochopne. Czy mam pretensje do Rafała Radziszewskiego za faul? On jest zawodowcem i wie, że nie było to dobre, bo osłabiło nas na pięć minut, ale z drugiej strony wygrywamy razem i przegrywamy razem. Jak długo nie będzie grał "Radzik"? Jeden mecz, a może więcej. O tym zdecyduje dyrektoriat turnieju. Pierwsza para obrońców nie zagrała optymalnie. Dużo rozmawialiśmy z nimi po meczach w Anglii, a dzisiaj byli przy paru bramkach. Druga bramka padła w przewadze, powinni się obydwaj lepiej zachować. Mecz z Włochami jest już historią, ale wnioski po nim musimy wyciągnąć. Z pewnością trzeba poprawić przewagi. Japonii jeszcze nie widziałem w akcji. Dlaczego trzecią tercję, gdy mieliśmy odrabiać straty, zaczęliśmy tak słabo? - Mieliśmy swoje sytuacje, Urbanowicz był sam przed bramkarzem, a później kary wybiły nas z rytmu. Trzeba więcej strzelać - podkreśla. Jacek Płachta nie wyklucza decyzji o roszadach w poszczególnych formacjach, ale jeśli ją podejmie, to dopiero po analizie meczu z Włochami. - Pochopnie nie chcę takich decyzji podejmować - tłumaczy. Selekcjoner Polaków pochwalił drugiego bramkarza Przemysława Odrobnego, który wszedł po karze meczu dla Radziszewskiego. - Przemek utrzymał w meczu, a graliśmy przecież wówczas w osłabieniu. Przez to straciliśmy dużo sił i później ich brakowało - zakończył Płachta. Z Kraków Areny Michał Białoński