Interia: Trudno być zadowolony po porażce, ale jakby pan skonfrontował to, co teraz czuje z oczekiwaniami przed meczem? Sebastian Kowalówka: - Nastawiliśmy się na obronę, na walkę, bo to podstawa na tym turnieju. Z każdym rywalem musimy bardzo dobrze grać z tyłu, a zawsze coś się uda strzelić. Trzeba powiedzieć, że straciliśmy gola po głupim błędzie w przewadze. Powinniśmy strzelić, a dostaliśmy gola, który przesądził o porażce. Trzeba się pozbierać i walczyć dalej. Przegraliśmy, ale nie było widać różnicy, która jeszcze przed rokiem wynosiła dwie klasy. - Zgadza się. My awansowaliśmy, a Włochy spadli, tymczasem graliśmy ja równy z równym. Nie byliśmy gorszą drużyną. Niestety, rywale mieli troszkę więcej szczęścia. Miejmy nadzieję, że w kolejnym meczu będzie ono po naszej stronie. Jakie nastoje w szatni? - Na pewno nie jesteśmy zadowoleni, bo była szansa wygrać. Wierzymy jednak, że z Japonią czy każdym innym zespołem na mistrzostwach, da się wygrać i trzeba robić wszystko, walczyć na dwieście procent, oddać zdrowie i myślę, że to przyniesie efekt. Macie żal do Rafała Radziszewskiego? - Nie. To są emocje. Naprawdę bronił bardzo dobrze. Troszkę go poniosło, ale wszedł Przemek i też wybronił kilka groźnych strzałów. Mamy dwóch równorzędnych bramkarzy. Na pewno nie jesteśmy źli na Rafała. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz Zobacz rozmowę z Sebastianem Kowalówką: