Ważna będzie obsada bramki. Początkowo selekcjoner Jacek Płachta planował dać odpocząć Przemysławowi Odrobnemu w meczu z Kazachami, by później go wstawić na Węgrów. Sęk w tym, że Rafał Radziszewski, choć ponosi część winy za utratę bramki na 2-2 ("Ten krążek przeleciał mi pod lodem" - tłumaczył żartem), to jednak obronił sporo piekielnie mocnych strzałów Kazachów. "Radzik" na MŚ w Krakowie rozegrał 111 minut i 19 sekund. Obronił 45 strzałów, przepuścił pięć goli (trzy z Kazachami i dwa z Włochami), co daje mu skuteczność 90 procent. Niby nie jest to dobra skuteczność, ale jednak Kazachowie mają o klasę groźniejsze strzały niż inne zespoły na krakowskim czempionacie. "Wiedźmin" rozegrał 128 minut i trzy sekundy, broniąc 48 goli, puszczając dwa gole (obydwa w meczu z Ukrainą). Jego skuteczność jest lepsza - 96 procent. Zarówno "Wiedźmin", jak i "Radzik" mają swoje atuty. Odrobny dłużej pracuje z Kiryłem Korenkowem, który poprawił jego technikę. Radziszewski jest bardziej doświadczony i ma potrzebny na tej pozycji "tumiwisizm". Nie jest łatwo wyprowadzić go z równowagi. Węgrzy grają agresywnie, mają świetnie opracowane przewagi. Ich naturalizowany Kanadyjczyk Andrew Sarauer jest w czołówce punktacji kanadyjskiej (2 gole + 4 asysty). Nasz bramkarz nie będzie się nudził. Jeden i drugi zespół będzie miał wsparcie kibiców. Do Krakowa nadciągają aż cztery tysiące Węgrów, którzy są zgrani, siedzą w jednym miejscu, wzorowo dopingują. Nie wykluczone, że będą głośniejsi od rozrzuconych po całej hali Polaków. Dobrze by było, gdyby "młyny" naszych klubów hokejowych zjednoczyły się na ten mecz i przez 60 minut śpiewały mantrę: "Hej Polska gol!". Po raz ostatni awansowaliśmy do elity w 2001 roku, w Grenoble. Jacek Płachta i jego wybrańcy już dokonali wiele - pokonali wyżej notowane Japonię i Ukrainę, jako jedyni na turnieju nawiązali równorzędną walkę z naszpikowanym gwiazdami KHL. W sobotę, wygrywając choćby 1-0 po trzech tercjach, mogą dokonać czegoś, co przed MŚ w Krakowie wydawało się być "mission impossible". Nie ma się co oglądać na głosy tych, że na awans jest za wcześnie. Przecież druga taka okazja - gramy u siebie, w pięknej hali i wszystko jest w naszych rękach - może się nie szybko nie zdarzyć! Polska - Węgry w sobotę o godz. 20. W kasie nie ma już ani jednego biletu, spotkanie obejrzy prawie 13 tys. ludzi! Transmisja w TVP Sport. Najszybsza tekstowa, w Interii! Zapraszamy!Autor: Michał Białoński Kto powinien stanąć w bramce w meczu Polska – Węgry? Wypowiedz się!