Zespół trenera Jacka Płachty zaczął turniej od porażki z Włochami 1-2, w poniedziałek "Biało-czerwoni" pokonali Japonię 2-0. - Byłem rozczarowany po tym pierwszym spotkaniu, bo mogliśmy go wygrać. Jedna bramka strzelona przed własną publicznością to mało. A przecież mamy snajperów w kadrze - stwierdził były napastnik, strzelec 86 goli dla Polski. Jego zdaniem bardzo ważne jest to, że Polacy po inauguracyjnej porażce pokazali w kolejnym spotkaniu charakter, "pozbierali" się i wygrali z Japończykami. - Chociaż byliśmy momentami w tym spotkaniu takich opałach, że gdybyśmy przegrywali 0:4 to nie byłoby w tym nic dziwnego. Dzięki świetnej grze bramkarza (Przemysława Odrobnego - przyp. red.) zachowaliśmy czyste konto - podkreślił trzykrotny olimpijczyk. W jego opinii faworytem turnieju pozostaje liderujący tabeli Kazachstan, a walka o drugie miejsce, premiowane również awansem, będzie trwała do końca krakowskich mistrzostw. - Trzeba wygrać kolejny mecz z Ukrainą. Mamy wielką szansę, by to zrobić i grać o awans do elity - stwierdził 125-krotny reprezentant Polaki. Wtorek jest dniem wolnym w mistrzostwach, w środę zagrają: Kazachstan - Japonia (godz. 13.00), Włochy - Węgry (16.30), Polska - Ukraina (20.00). Awans do elity wywalczą dwie najlepsze drużyny, ostatnia spadnie do Dywizji 1B. Przed rokiem Polacy w Wilnie wygrali MŚ dywizji 1B i awansowali na zaplecze elity.