35-letni Adam Bagiński razem ze starszym o dwa lata Leszkiem Laszkiewiczem tworzą "starszyznę" w naszej kadrze. Środkowy GKS-u Tychy ma za sobą udany sezon ligowy. Był jednym z liderów zespołu, który sięgnął po dublet - Puchar Polski i mistrzostwo. Teraz na jego waleczność i doświadczenie liczy selekcjoner reprezentacji Jacek Płachta. "Biało-czerwoni" w niedzielę 19 kwietnia meczem z Włochami rozpoczną mistrzostwa świata zaplecza elity w Tauron Kraków Arenie. Interia: Praca ze świetnymi rosyjskimi trenerami Igorem Zacharkinem i Wiaczesławem Bykowem przyniosła efekty. Wygrywaliście turniej za turniejem. Pokonywaliście wyżej notowanych rywali. Co się zmieniło, że pokazujecie nową jakość? Adam Bagiński: - Może trochę zmieniliśmy mentalność, nie wiem. Zobaczyliśmy, jak wygląda praca z takimi trenerami, wszyscy chcieliśmy dać z siebie jak najwięcej. Zawsze przede wszystkim liczyło się to, aby całemu poświęcić się drużynie. Przez cały pierwszy rok zajmowaliśmy drugie miejsca, ale nie pasowało nam to i w drugim zawsze byliśmy na pierwszym. Postęp był widoczny. Naprawdę fajnie patrzeć, jak chłopaki pracują i jak każdy chce tu być. Dobrze, że pojawiają się młodzi, który mają talent i sporo mogą osiągnąć. Patrząc na wyniki i grę reprezentacji, widać, że idzie w dobrym kierunku, a polski hokej? - Na pewno mamy fajną drużynę. Sam awans do Dywizji IA świadczy o tym, że jest progres. Byłoby dobrze, żeby także ludzie, którzy tworzą środowisko hokejowe, patrzyli w jednym kierunku. Tak jak my jesteśmy drużyną jako reprezentacja i staramy się wspierać jeden drugiego, mamy świadomość wspólnych celów, to żeby tak samo było w przypadku ludzi, którzy tworzą polski hokej. Wiadomo, że zawsze są różnice zdań, ale najważniejsze, żeby znajdować kompromisy i patrzeć dalekowzrocznie, a nie tylko na to, co tutaj i teraz. Przed rokiem graliśmy w trzeciej lidze, a teraz staniemy przed szansą walki o elitę. - Powinniśmy się cieszyć, że awansowaliśmy do Dywizji IA. Patrząc na nasz hokej, na to że mamy trzystu zawodników... Nie wygląda to imponująco, ale nie jesteśmy tutaj, aby się dołować. Mamy szansę, a każdy marzył, żeby zagrać w reprezentacji, u siebie, w takiej hali, przed tysiącami kibiców na trybunach. Na pewno każdy z nas marzy, żeby jeszcze kiedyś zagrać w najlepszej szesnastce na świecie. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że nie osiąga się tego od tak sobie, z marszu. Awans do Dywizji IA zajął nam kilka lat. W takim razie na co nas realnie stać podczas mistrzostw w Krakowie? - Wszystko pokażą mistrzostwa, bo tak naprawdę, to właśnie na nie czekaliśmy i do nich przygotowywaliśmy się przez trzy lata. Ktoś może powiedzieć, że naszym celem musi być awans, ale musimy też sobie zdawać sprawę z tego, w jakim miejscu jesteśmy, dlatego przestrzegam przed wielkimi słowami. Musimy się skupić na każdym meczu, na każdym punkcie, a jak będzie? Nikt z nas nie może przewidzieć. Czego potrzebujemy, aby osiągnąć dobry wynik? - Musi być zaangażowanie i niesamowita walka. Wszyscy rywale są wyżej od nas w rankingu i bez oddania całego siebie, bez walki wręcz, nie ma o czym marzyć. Wierzę w ten zespół i to co robiliśmy przez te wszystkie lata. Nie chcę składać deklaracji, ale być może uda się coś fajnego osiągnąć, co byłoby trampoliną dla tej pięknej dyscypliny. Pamiętajmy jednak, że awans na zaplecze elity zajął nam trzy lata i na tym poziomie nie grają "ogórki". Musimy twardo stąpać po ziemi. Sądzisz, że jeśli zaprezentujecie się z dobrej strony - bez względu na miejsce, które zajmiecie - to mistrzostwa mogą być przełomem dla naszego hokeja? - Chciałbym w to wierzyć. Chciałbym, żeby dzięki naszej dobrej grze odżyła cała dyscyplina, żeby doszło do pozytywnych zmian; także na poziomie młodzieży. Ale to temat-rzeka, bo koło się zamyka - chcielibyśmy, żeby więcej osób uprawiało hokej, ale z drugiej strony ciężko o to bez sukcesów reprezentacji. Z kolei jak myśleć o sukcesie reprezentacji, skoro przez dwadzieścia lat ktoś dłubał w nosie? No i koło się zamyka. Jeśli chcemy, żeby coś się zmieniło, to trzeba gdzieś je przerwać. - My na pewno chcemy grać jak najlepiej i tego nie można nam odmówić. Co będzie miało decydujące znaczenie podczas mistrzostw w Krakowie? - Na pewno przygotowanie do turnieju i wiara w to, że można dokonać fajnych rzeczy. Bardzo wierzę w nasz zespół. Nie chcę używać wielkich słów, ale na przestrzeni ostatnich lat graliśmy z drużynami mocniejszymi od nas i albo byliśmy blisko zwycięstwa, albo wygrywaliśmy. To jest sport, to jest hokej, tu wiele może się zmienić w jednej chwili. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz