Interia: Kazałeś długo czekać na pierwszego gola w Ocelarzi Trzyniec, a tu od razu strzeliłeś dwa i dorzuciłeś jeszcze do nich asystę. Czego to było zasługą - forma idzie w górę, czy wreszcie trener postawił Cię do trzeciego, a nie czwartego ataku? Aron Chmielewski, napastnik hokejowej reprezentacji Polski i Ocelarzi Trzyniec: - I jednego i drugiego. Zagrałem więcej niż normalnie - dotąd dostawałem 5-7 minut w każdym meczu, a w spotkaniu ze Spartą Praga było tych minut 12, więc i sytuacji na strzelenie gola więcej. Jak by nie patrzeć, było większe prawdopodobieństwo na to, żeby je wykorzystać. - Szanse wykorzystałem również dzięki temu, że występowałem razem z chłopakami z Hawierzowa - Pechancem i Sztefkiem. Na zapleczu czeskiej ekstraligi graliśmy razem dziesięć meczów, więc zdążyliśmy się zgrać. To są ambitne chłopaki. Czy te bramki zwiększają twoje szanse na grę w play-offie? - Na pewno podbudowały mnie. Dwa gole i asysta zdobyte na Sparcie to niezłe osiągnięcie, ale moje rokowania co do gry w play-offie są na razie marne. Nie mieszczę się w pierwszych trzech formacjach, a ta czwarta zarezerwowana jest dla młodzieżowców. Do gry wracają jeszcze Polansky i Adamsky, więc będę dopiero trzeci-czwarty w kolejce do gry. Nie jest kolorowo, ale nie załamuję się i czekam na kolejną szansę. W klubie filialnym - Hawierzowie już nie będziesz występował? - Nie. Tam skończył się już sezon. Najlepsi chłopaki zostali włączeni do treningów z Trzyńcem, a pozostali trenują w Hawierzowie. Bardziej bawią się niż trenują. To ilu macie zawodników w Trzyńcu? - Są już pełne dwa zespoły, zostaliśmy nawet podzieleni na dwie szatnie, bo w jednej byśmy się nie zmieścili. Mamy też treningi o różnych godzinach, ale prowadzą je ci sami trenerzy. Istnieje ryzyko, że do MŚ Dywizji IA w Krakowie nie zagrasz już żadnego meczu? - Niestety tak, ale taki trening, u boku takich graczy, którzy mają za sobą występy w NHL daje mi więcej, niż występy w polskiej ekstraklasie. To zupełnie inne tempo, inny poziom hokeja. Na pewno, dzięki ciężkiej pracy w Trzyńcu idę w górę, a nie w dół. Jak skomentujesz wydarzenia ćwierćfinału play-off z Polski? - Na razie zawodzi mnie mój były klub - Cracovia. Stawiałem na nią w meczach z Podhalem. W pozostałych parach faworyci sobie dobrze radzą. Tylko Cracovia ma problem i nie wiem na czym on polega, bo skład wygląda mocno, a gra cienko. Może duży zaciąg, czterech obcokrajowców, tuż przed play-offem zaszkodził? - Odwiedzałem szatnię, chłopaków, więc mogę powiedzieć, że to nie mogło zaszkodzić. Drużyna już wcześniej grała w kratkę, jej czwarte miejsce w tabeli po części zasadniczej to nie był wynik marzeń. Trener Rohaczek z menedżerami robił co mógł, żeby załatać dziurę po odejściu Fojtika i Valczaka. Dlatego sprowadzono takich, a nie innych obcokrajowców. Mam nadzieję, że Cracovia zagra jak przed rokiem, gdy po dwóch przegranych u siebie z Unią pojechała do Oświęcimia, by wygrać tam obydwa spotkania, chociaż szkoda, że to ostanie w Krakowie przegrała. A może doskwiera brak Fojtika i Valczaka, którzy w mistrzowskim dla "Pasów" sezonie odgrywali kluczowe role? - To prawda, byli z nami w mistrzowskim sezonie, ale to nie na tyle duża strata, by Cracovia przegrywała z Podhalem. A nawet ich odejście uzdrowiło atmosferę, powinno być odbierane jako plus. Śledzisz to, co się dzieje z kadrowiczami przed MŚ w Krakowie? Wasz kapitan Marcin Kolusz ma kłopoty z więzadłami kolana, wszyscy drżymy, żeby nie wypadł z mistrzostw. - Ja również mam nadzieję, że to będzie niepoważny uraz i Marcin będzie grał w Krakowie. To byłaby wielka strata, gdyby kapitana nie było. Podobnie niewielkie szanse są na przyjazd z 2. Bundesligi naszych czołowych obrońców Droni i Borzęckiego. - Trzeba zaczekać na to, jak rozstrzygną się play-offy w Bundeslidze. Pamiętajmy o tym, że my wielkiego zgrania nie potrzebujemy, bo mamy na koncie wiele spotkań towarzyskich, w których dobrze się zgraliśmy. A co z Tobą? Kiedy przyjedziesz na zgrupowanie kadry przed MŚ, które zaczyna się już 24 marca? - Nie umiem tego powiedzieć. Wszystko zależy od tego, co zdecydują prezesi i trenerzy w Trzyńcu. Nawet jeszcze nie sprawdzałem, kiedy jest ostatni termin ekstraligi czeskiej. 23 kwietnia, a MŚ w Krakowie zaczynają się już 19. Do 23 Polska zagra trzy mecze. - Mam nadzieję, że wspomogę zespół w każdym z nich, ale nie ode mnie to należy. Zdradź na koniec, jaką premię dostałeś za dwa gole i asystę w Pradze? - Ani korony. Z prostej przyczyny - przegraliśmy mecz. Gdybyśmy go wygrali, to dostałbym niemałą sumę, ale się tak nie stało. Rozmawiał: Michał Białoński