Rużiczka przyjął taką sumę od rodzica hokeisty w ubiegłym sezonie, gdy prowadził Slavię Praga. Rużiczka przyznaje się do przyjęcia tych pieniędzy, ale uważa je za formę sponsoringu klubu Slavia. - Nie przyjąłem żadnych nielegalnych pieniędzy. O negocjacjach z ojcem hokeisty informowałem władze klubu. Później się okazało, że rodzic potraktował te pieniądze jako pożyczkę dla klubu, którą całkowicie mu oddano w listopadzie 2014 roku - oświadczył Rużiczka. Sęk w tym, że Slavia się nie przyznaje do tej formy pomocy. - Klub nie ma z tym nic wspólnego. Owe pół miliona koron brane od rodzica, to indywidualna inicjatywa pana Rużiczki - powiedział jeden z ówczesnych szefów klubu Tomasz Kotoucz. - Nigdy nie przyjąłem żadnych korzyści majątkowych w zamian za obietnicę wpuszczenia do gry jakiegokolwiek zawodnika - upiera się Rużiczka.W czeskich mediach rozpętała się burza, ale władze Czeskiego Związku Hokeja na Lodzie stanęły murem za selekcjonerem. - Priorytetem, jedynym celem Związku, pana Rużiczki i całego jego sztabu jest odniesienie sukcesu na majowych MŚ elity w Pradze i Ostrawie. Dlatego Związek i sztab trenerski podejmują wszelkie wysiłki, aby przygotowania do MŚ w żaden sposób nie zostały zakłócone - podkreśla rzecznik czeskiego hokeja Zdenek Zikmund i zastrzegł, że do afery korupcyjnej nikt już nie będzie wracał przed MŚ. Tu możesz znaleźć film: "Prawdziwa twarz trenera Rużiczki"