22-letni ofensywnie grający piłkarz, w seniorskiej reprezentacji swojego kraju zadebiutował jako nastolatek. Teraz był jednym z najlepszych zawodników reprezentacji Danii podczas trwających u nas mistrzostw Europy do lat 21. W ostatnim, wygranym przez Skandynawów 4-2 spotkaniu z Czechami, został zresztą wybrany przez UEFA piłkarzem meczu. Duńczycy ostatecznie zajęli trzecie miejsce w grupie C, za Włochami oraz Niemcami, i pożegnali się z turniejem. - Nie jest to to, czego my byśmy oczekiwali, ale takiego rezultatu w naszym wykonaniu spodziewali się pewnie inni. Mieliśmy nadzieję powalczyć z potęgami europejskiej piłki, ale po porażce w pierwszym spotkaniu, przy tym systemie, o awans do półfinału było już ciężko. Przynajmniej jednak w naszym ostatnim grupowym spotkaniu zaprezentowaliśmy się z dobrej strony i pokazaliśmy, na co nas stać - mówi skrzydłowy, który na co dzień występuje w szwajcarskim Grasshoppersie Zurych. Andersen piłkarskiego abecadła uczył się w Ajaksie. W amsterdamskim klubie przez kilka lat trenował i grał z naszym Arkadiuszem Milikiem. Na pytanie o polskiego napastnika Duńczyk tylko się uśmiecha i... rzuca nieparlamentarne słowa po angielsku! - Oczywiście żartuję. Arek to świetny chłopak i kapitalny zawodnik o niesamowitych umiejętnościach. Nie widziałem piłkarza, który tak miałby ułożoną lewą nogę i tak potrafił wykańczać akcje. Fajnie byłoby spotkać się znowu razem - mówi Interii Andersen, który ucieszył się, kiedy po sobotnim meczu z Czechami w Tychach dowiedział się, że to z tego miasta pochodzi jego kolega. Być może obaj byli gracze Ajaksu spotkają się 1 września w Kopenhadze, przy okazji meczu w eliminacjach mistrzostw świata. - Jeśli w tym meczu zdobędziemy trzy punkty, to wszystko będzie możliwe. Nie wiem, czy zostanę powołany do reprezentacji Danii na to spotkanie, na pewno jednak zrobimy wszystko, żeby u siebie wygrać i zrobić krok w kierunku awansu do finałów mundialu - podkreśla Andersen. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę el. MŚ 2018 Rozmawiał w Tychach Michał Zichlarz