"Kownaś" nie zagrał w pierwszym spotkaniu "Orłów" ze Słowacją, ponieważ pauzował za żółte kartki, które zobaczył jeszcze w kadrze U-19.- Byłem bardzo "nabuzowany" z powodu absencji w pierwszym meczu, która bardzo mnie złościła. Już na początku jedno spotkanie mi odpadło. Musiałem dać tyle, na ile mnie było stać i tyle, ile mogłem i byłem w stanie, to dałem - powiedział napastnik Lecha Poznań. Zawodnik miał udział przy obu bramkach Polaków. W pierwszym przypadku zaliczył asystę przy trafieniu Łukasza Monety, a w 90. minucie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Krzysztofie Piątku- Jeszcze nigdy nie przestrzeliłem rzutu karnego, dlatego czuję się w tym elemencie bardzo pewnie. Nieważne dla mnie, czy to 1., 15. czy 90. minuta. Trzeba zachować zimną krew. To jest trudny element, a jeszcze strzelałem go na bramkę, gdzie byli szwedzcy kibice, więc nie było łatwo, ale musiałem wziąć ten ciężar na siebie. Byłem wyznaczony jako pierwszy i to był mój obowiązek, żeby unieść tę odpowiedzialność i uratować choć punkt - mówił Kownacki. Czy czuje się liderem tej kadry?- Każdy z nas jest liderem i każdy musi ciągnąć ten wózek. Ja też się takim czuję, ale trzeba to pokazać na boisku. Naszą siłą jest to, że każdy może za każdego pójść w ogień - mówił napastnik "Kolejorza". W poniedziałek Polacy, podobnie jak ze Słowacją, szybko objęli prowadzenie, ale potem dali je sobie znowu odebrać. Dlaczego? - To jest dobre pytanie. Ciężko jest mi na nie teraz odpowiedzieć. Szwecja to nie jest słaba drużyna, ona też potrafi grać w pikę. Do 35. minuty graliśmy wysoko i dobrze to wyglądało. Potem zepchnęli nas do obrony i skończyło się to bramką. Następnie nieporozumienie przy stałym fragmencie i straciliśmy drugą. Szkoda, bo te pięć-siedem minut to był najsłabszy nasz okres w tym meczu, ale koniec końców pokazaliśmy charakter, uratowaliśmy punkt, który trzyma nas jeszcze przy życiu i będziemy grać z Anglią w Kielcach o coś - powiedział Kownacki. Polacy, żeby awansować do muszą wygrać w czwartek z Anglią różnicą przynajmniej dwóch goli, a Szwecja musi zremisować ze Słowacją w Lublinie. Wtedy Polska, Anglia i Słowacja będą mieć po cztery punkty i o końcowych miejscach zadecyduje tabelka między tymi drużynami. Adrianna Kmak, Lublin