- Faworytem finału wydaje się być drużyna z Półwyspu Iberyjskiego, która świetnie spisuje się podczas tego turnieju i ma w składzie więcej klasowych piłkarzy. Trzeba mieć jednak świadomość, że najlepsi gracze naszych zachodnich sąsiadów uczestniczą w Rosji w Pucharze Konfederacji i dlatego tym większe brawa dla trenera Stefana Kuntza. Poza tym Niemcy to zawsze Niemcy, a piłka pełna jest niespodzianek. Jeśli jednak nie wydarzy się nic niespodziewanego, mistrzami Europy zostaną Hiszpanie - powiedział Kaczmarek. Jego zdaniem Polska znakomicie zaprezentowała się podczas tej imprezy, ale... - Pod względem promocji naszego kraju, bo sportowo nie była ona dla nas udana - nadmienił. - Po pięciu latach (od Euro 2012 - PAP) znowu pokazaliśmy się w Europie z jak najlepszej strony. Mamy piękne stadiony, wspaniałych kibiców, coraz lepszą infrastrukturę i wiele miejsc godnych zobaczenia. Naprawdę na tle innych krajów nie mamy czego się wstydzić. A wręcz przeciwnie. Możemy mieć powody do dumy - przekonywał Kaczmarek. Na wysokości zadania nie stanęli jednak polscy piłkarze, którzy z dorobkiem punktu zajęli ostatnie miejsce w grupie i szybko odpadli z rywalizacji. - W tych mistrzostwach zdecydowanie lepiej wypadliśmy promocyjnie niż sportowo. Oprawa meczów i poziom organizacji turnieju były odwrotnie proporcjonalne do gry i wyników naszej drużyny. Obawiam, się, że "Biało-czerwoni" nie awansowaliby z eliminacji do finałowej imprezy. Cieszymy się z coraz lepszej postawy i wyższych notowań pierwszej reprezentacji, ale jej wyniki zaciemniają obraz tego, co generalnie dzieje się u nas w piłce młodzieżowej - dodał. Popularny "Bobo" uważa, że powodem kiepskich wyników polskiej drużyny było także to, że gros jej podstawowych zawodników nie miała ostatnio okazji do regularnych występów. - Nasuwa mi się analogia z reprezentację Leo Beenhakkera, w której miałem okazję pracować. Ze słynnego wygranego 2:1 meczu z Portugalią na mistrzostwa Europy w 2008 roku do Austrii i Szwajcarii nie pojechali podstawowi piłkarze, czyli Błaszczykowski, Rasiak, Radomski, Matusiak, Bronowicki i Sobolewski. Z kolei u trenera Dorny filarami byli zawodnicy, którzy w czasie poprzedzającym Euro nie grali w ogóle albo bardzo niewiele, czyli Jach, Jaroszyński, Kapustka, Dawidowicz, Lipski oraz Stępiński - wyliczał. 67-letni szkoleniowiec podkreślił, że praktycznie wszystkie mecze mistrzostw stały na dobrym poziomie, nie brakowało w nich emocji i padło również sporo bramek. - Spotkań, które wyłamały się z tego schematu było niewiele. Piłkę młodzieżową cechuje ofensywna gra oraz brak kalkulacji i na pewno taki futbol może się podobać. Żal mi Portugalczyków, bo gdyby w spotkaniu z Hiszpanią w Gdyni nie stracili bramki w końcówce doliczonego czasu, zapewne znaleźliby się w półfinale - przyznał Kaczmarek.