W szerokiej kadrze reprezentacji Polski, którą kilkanaście dni temu ogłosił Adam Nawałka, znalazło się 28 nazwisk. Dwóch piłkarzy pożegnało się już z wyjazdem nad Sekwanę. To kontuzjowani Paweł Wszołek i Maciej Rybus. Dziś ma odpaść trzech kolejnych zawodników, jeden bramkarz i dwóch graczy z pola. Spekuluje się, że będą to: Przemysław Tytoń, Filip Starzyński i Artur Sobiech. Jak będzie faktycznie przekonamy się już wkrótce. "Dziekan" był za młody W przeszłości zdarzało się, że w kadrze udającej się na wielki międzynarodowy turniej brakowało miejsca dla, wydawałoby się, pewniaków. Przed mundialem w Hiszpanii w 1982 roku wielu sądziło, że trener Antoni Piechniczek postawi na wielki talent, jaki pojawił się wtedy w naszej piłce. Chodziło o 19-letniego Dariusza Dziekanowskiego. W reprezentacji zadebiutował kilka miesięcy wcześniej w meczu przeciwko Malcie, który był zresztą spotkaniem w eliminacjach mistrzostw świata. "Dziekan" wszedł wtedy za Włodzimierza Smolarka, żeby kilkanaście minut później zdobyć bramkę w wygranym 6-0 meczu we Wrocławiu. Do Hiszpanii jednak nie pojechał. Trener Piechniczek wolał postawić na bardziej doświadczonych napastników - Andrzeja Szarmacha czy Andrzeja Pałasza. Dziekanowskiego zabrał dopiero cztery lata później na MŚ do Meksyku. W 2002 roku kontrowersyjną decyzję podjął Jerzy Engel. W eliminacjach do mundialu w Korei i Japonii Tomasz Iwan grał w wyjściowym składzie. Zagrał także w podstawowej jedenastce towarzyskiego starcia z Rumunami w kwietniu 2002 roku, który stanowił jeden z ostatnich sprawdzianów przed wylotem do Azji. W kadrze na mistrzostwa świata, dla obecnego dyrektora reprezentacji Polski, zabrakło jednak miejsca. Zamiast niego sensacyjnie pojechał Paweł Sibik z Odry Wodzisław. Na początku była złość Jeszcze więcej kontrowersji wzbudził brak nominacji dla Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego na mundial w Niemczech w 2006 roku. Tą decyzją selekcjoner Paweł Janas wprawił w konsternację piłkarską Polskę, tym bardziej, że Frankowski był czołowym zawodnikiem zespołu w eliminacjach, w których zdobył aż siedem bramek. Z kolei Dudek był ledwie rok od czasu swojego największego triumfu w karierze, jakim było wygranie z Liverpoolem Ligi Mistrzów. Cztery lata temu, brak powołania na Euro 2012 mocno przeżył z kolei Kamil Glik. Akurat ze swoim Torino FC wywalczył awans do Serie A, grał regularnie we włoskim klubie, ale mimo to nie zdołał do siebie przekonać Franciszka Smudy. Oprócz Glika z grą na mistrzostwach Europy musieli się też pożegnać Tomasz Jodłowiec i Michał Kucharczyk. Dla nich też zabrakło miejsca w 23-osobowym zespole. "Przed ostatecznym ogłoszeniem kadry, dwa, trzy dni wcześniej, dało się odczuć, że mogę być w gronie tych, którzy nie znajdą się w składzie na finałowy turniej. Psychologicznie przygotowałem się na to. Na początku była złość. Trener Fornalak, który zawsze był wobec mnie jak ojciec uczulał, żebym się nie odzywał, żebym pojechał na wakacje i odpoczął" - wspomina piłkarz w swojej biografii "Kamil Glik. Liczy się charakter". Dziś Glik może być pewny miejsca w składzie na Euro we Francji. Kilku innych zawodników, marzenia o wyjeździe na wielki międzynarodowy turniej piłkarski, będzie jednak musiało odłożyć na przyszłość. Kto to będzie? Okaże się wieczorem. Michał Zichlarz