Gratulacje za asystę, ale ten mecz mógłby się zakończyć jeszcze lepiej gdyby wykorzystał pan sytuację z drugiej połowy. Arkadiusz Milik: - W tym turnieju bardzo często znajduję się w sytuacjach strzeleckich. W zasadzie w każdym meczu mam okazje. W podobnych meczach w Ajaksie, każda z takich sytuacji, jak ta dzisiejsza, kończyła się bramką. W meczu z Ukrainą piłka trochę prześlizgnęła się po mojej głowie. Czasami tak jest, nie roztrząsam tego, patrzę do przodu. Zaskakuje pana, że z taką łatwością dochodzi do strzałów? - Staram się szukać odpowiednich pozycji. Akurat w tym momencie Kamil dograł mi dobrą piłkę. Wchodzę w pole karne, a często mamy w nim dwóch-trzech piłkarzy. Mamy więc przewagę, a piłka nas szuka. Siłą rzeczy są więc sytuacje. W grupie zdobyliście siedem punktów, czyli tyle co mistrzowie świata Niemcy. Lepiej jednak prezentuje się obrona od ataku, a tego przed turniejem nikt się nie spodziewał. - Cała drużyna pracuje w obronie, cała drużyna pracuje w ataku. Trzeba pochwalić naszą czwórkę obrońców i bramkarzy. Cieszymy się, że tak się wszystko układa w tym turnieju. Wiadomo, mogłoby być jeszcze lepiej, ale powoli zaczynamy myśleć o meczu ze Szwajcarią. Oglądacie też inne mecze. Dlaczego ten turniej jest tak "zabetonowany"? Poszczególne spotkania to popisy obrońców a nie gry ofensywnej. - Na pewno Włosi grają taką piłkę. Ciężko mi powiedzieć, jak my wyglądamy. Na pewno z Niemcami zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie, mądrze, ale wiem, że różne komentarze mogą się pojawiać. Z Ukrainą wygraliście 1-0, ale nie był to wasz najlepszy mecz na tym turnieju. - Zagraliśmy dzisiaj słabsze spotkanie, ale nie ma co tego roztrząsać. Doceńmy to, co mamy. Teraz zagracie ze Szwajcarią. Jak pan ocenia tego przeciwnika? - Nie chcę wyciągać wniosków po meczu sparingowym we Wrocławiu, ale technicznie to bardzo dobry zespół. W tej rundzie nie ma jednak słabych drużyn. Musimy się bardzo dobrze przygotować. Martwi pana, że mają dwa dni odpoczynku więcej? - Nie. Mamy zawodników, którzy są świetnie przygotowani pod względem fizycznym. Niemal każdy z nas co trzy-cztery dni gra w klubie. Rozmawiał i notował w Marsylii Łukasz Szpyrka