- Szwajcarzy są nieobliczalni, ale też popełniają błędy, które trzeba wykorzystać - powiedział. - Czytam szwajcarskie gazety i widać, że podchodzą do naszej drużyny z respektem. Zdają sobie sprawę z klasy Roberta Lewandowskiego, chociaż jeszcze nie strzelił gola w turnieju. Sami liczą na przełamanie Xherdana Shaqiriego czy Harisa Seferovica - dodał były napastnik reprezentacji Polski. Przyznał, że sobotni rywale "Biało-czerwonych" mają swoje atuty, ale też nie brakuje im wad. - To jest zespół nieobliczalny, przeplatający momenty bardzo dobre ze słabszymi. Grając z Albanią, która straciła zawodnika po czerwonej kartce, mieli kłopoty. No i mają problemy ze skutecznością - podkreślił były zawodnik klubów niemieckich i austriackich. Dodał, że liczy na wygrana Polaków w sobotę i decydującego gola Lewandowskiego. - Robert na niego zasłużył. Pracuje w każdym spotkaniu dla zespołu, widać, że to się dla niego liczy. Sytuacji miał dotąd niewiele, nie wykorzystał ich. Jest bardzo ambitny, wie, że napastnika rozlicza się z bramek. Z drugiej strony, co by było, gdyby strzelał, a tracilibyśmy w każdym meczu więcej goli, niż zdobyliśmy - stwierdził Gilewicz. Jego zdaniem wtorkowe spotkanie z Ukrainą nie było w wykonaniu podopiecznych Adama Nawałki wybitne. - Ale je wygraliśmy. A to był podstawowy cel. Przecież kiedy Niemcy pokonali Irlandię Północną 1-0, mówiono o ich doświadczeniu, wyrachowaniu. My też zdobyliśmy jedną bramkę więcej od rywali, wygraliśmy, awansowaliśmy, a teraz kibicujmy wszyscy w sobotę - zakończył Gilewicz.