W meczu 1/8 finału w Saint-Etienne po 90 minutach i dogrywce było 1-1, w karnych lepsi okazali się Polacy, którzy wygrali 5-4. Przy stanie 1-0 dla Polski Szwajcarzy przestali przebierać w środkach. - Trochę mnie pokopali, to fakt. Zwłaszcza w tej jednej sytuacji ucierpiałem. Mam nadzieję, że nic wielkiego się nie stało - powiedział Lewandowski. - Trochę boli, ale trzeba zacisnąć zęby, walczyć dalej. Nie ma zmiłuj - dodał. - Tak to wygląda, jak się gra po sezonie takie mecze, 120 minut, do tego kilka brutalnych fauli. Ten mój faul jeden... dobrze, że nie miałem nóg na ziemi, bo nie wiem, co by mogło się zdarzyć. Też ewidentna czerwona kartka dla mnie, bo niezależnie, czy była cofnięta w ostatniej chwili noga, czy nie, jakbym miał nogę na ziemi, to nie wiem, czy mógłbym jeszcze zagrać na tym turnieju - opisywał jedną z sytuacji nasz kapitan. Lewandowski nie ukrywał, że od drugiej połowy gra "Biało-czerwonym" przestała się układać. - Sen trwa. cieszymy się, choć to były dwie różne połowy. Jakbyśmy w drugiej połowie grali tak jak w pierwszej, to pewnie zdobylibyśmy drugą bramkę i mogli spokojnie grać. Szwajcarzy nam na to nie pozwolili. Cofnęliśmy się za bardzo. Ciężko nam było w drugiej połowie. Szczęście by nam dopisało, gdybyśmy dowieźli to 1-0 do końca - podkreślił. - Popełniliśmy błąd, że nie próbowaliśmy strzelić tej drugiej bramki i to nas skarciło. Ale czy to ma w tym momencie znaczenie? - mówił "Lewy". - Dobrze wykonywaliśmy karne, szczęście nam dopisywało. Jeden nieudany karny Szwajcarów zdecydował, że to my gramy w ćwierćfinale - stwierdził. Lewandowski nie martwi się, że reprezentacja może nie wytrzymać tego turnieju fizycznie. - Do ćwierćfinału mamy pięć dni, to dużo. Jest czas, żeby dojść do siebie. Nikt nie będzie myślał o tym, że jest zmęczony - zapewnił. - Jako kapitan jestem dumny z tej reprezentacji, bo robimy coś, co nie zdarzyło się od wielu lat. Ważne jest dobro drużyny, gdyby nie to, tylu Polaków nie byłoby szczęśliwych - podsumował. Z Saint-Etienne Michał Białoński, Piotr Jawor, Łukasz Szpyrka