Orły nie przegrywają żadnego meczu po 90 minutach, czy nawet dogrywce, a w bitwie o półfinał z naszpikowaną gwiazdami Portugalią są stroną dominującą - jeszcze miesiąc temu, gdy formę kadry ocenialiśmy po meczach z Holandią czy Litwą, taki scenariusz brzmiałby jak brednie wiecznego hurraoptymisty, nie zważającego na fakty. Dziś to rzeczywistość. "Biało-czerwoni" zanotowali najlepszy występ na dużej imprezie od czasów Grzegorza Laty i Zbigniewa Bońka, od mundialu 1982 r. - Nie jestem w stanie porównać nas do reprezentacji sprzed 34 lat. Nie było mnie wtedy na świecie. Wiem jedno, we Francji mieliśmy najlepszą reprezentację, w jakiej grałem - nie kryje człowiek-skała - Kamil Glik, który w 99 procentach przypadków był nie do przejścia dla rywali. W dobie, gdy część ekspertów kręci nosem na polską piłkę, wyszydza ją za brak systemu szkoleniowego na wzór Belgii czy Szwajcarii, polski trener Adam Nawałka zmontował zespół nowocześnie grający, nie lękający się nikogo. Do podstawowego składu wkomponował aż trzech piłkarzy ze słabo notowanej naszej Ekstraklasy (Pazdan, Jędrzejczyk, Mączyński), a wbrew teorii, jaką na siłę usiłuje wysnuć angielska prasa z frazesem "Polska to drużyna Unii Europejskiej", 90 procent kadry Orłów uczyło się grać w piłkę nad Wisłą. Nawet liderzy Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski wygrali wszystko, co było do wygrania w Polsce, zanim wyjechali do Niemiec. Obaj byli też kadrowiczami. Wyjątek stanowić może Grzegorz Krychowiak, który w dorosłej piłce zaistniał dopiero we Francji, czy Wojciech Szczęsny, który w wieku juniora wyprowadził się do Londynu. Z kolei Łukasz Piszczek w kraju był piłkarzem ofensywnym, ale Niemiec Lucian Favre uczynił z niego czołowego prawego obrońcę świata. Fenomenem Nawałki jest wkomponowanie do wyjściowej "jedenastki" tria z Ekstraklasy, a dwaj pierwsi do wejścia - Bartosz Kapustka i Tomasz Jodłowiec, również są przedstawicielami naszej ligi, a więc po zmianach gramy w 50 procentach składem ekstraklasowym i nikogo to nie boli, nikomu nie przeszkadza! Paradoksalne jest zderzenie dwóch faktów: oto po inauguracyjnych porażkach Zagłębia Lubin i Cracovii w walce o Ligę Europejską polska liga stała się jedyną obok San Marino, której przedstawiciele przegrali w tym sezonie wszystkie spotkania w walce o LE lub Ligę Mistrzów. Tego samego dnia Nawałka i jego Orły wzbiły się na niebotyczny poziom, ocierając się o półfinał ME! Gdy reprezentację prowadzili poprzednicy pana Adama, im większy był "pierwiastek" Ekstraklasy w kadrze, tym gra jej gorzej wyglądała. Teraz Michał Pazdan został największym odkryciem Euro 2016, świat dowiedział się także o Bartoszu Kapustce, na lewej flance imponował wszechstronny Jędrzejczyk, a w środku pola wykonywał czarną robotę Krzysztof Mączyński, łatający dziurę za dziurą w kryciu strefowym. Nawałka pokazał, że można stworzyć silny zespół, pracując w naszych warunkach, bez horrendalnych nakładów na szkolenie, jakie ponoszą Niemcy, Hiszpanie, czy Holendrzy. Świat się zachwyca grą Orłów, kibicowały im sławy od Russela Crowe’a, po Garry’ego Linekera. - My twardo stąpamy po ziemi. Najcięższe zadanie, to utrzymać ten poziom, a nawet pójść jeszcze w górę. Po takim Euro 2016 w eliminacjach do MŚ w Rosji nikt się przed nami nie położy, a przydałby się nam jeszcze większy potencjał. Dlatego mam nadzieję, że po Kapustce będą wypływać kolejni młodzi, zdolni polscy piłkarzy, którzy pomogą kadrze - nie kryje jej kapitan Robert Lewandowski. Kamil Glik, zanim wyschły mu łzy goryczy po przegranych karnych, przypomniał historię, która nie dla wszystkich jest taką oczywistością. - Nie jest przyjemnie odpaść po karnych, ale mamy świadomość, że nasz dotychczasowy dorobek w mistrzostwach Europy nie jest przebogaty. Graliśmy na nich dopiero po raz trzeci, z czego wcześniej tylko raz bez eliminacji w roli gospodarza. Aż do Euro 2016 nigdy nie wygraliśmy meczu na mistrzostwach Europy, a teraz biliśmy się o półfinały, więc odczucia muszą być pozytywne - tłumaczy stoper "Biało-czerwonych". Większość Francuzów trzymała kciuki za Polakami na Stade Velodrome w Marsylii. - Byliście blisko, mieliście więcej sytuacji, kibicowałem wam z całego serca. Takie jest życie, nie zawsze wygrywa się karne - powiedział mi młody Francuz z biało-czerwonym szalikiem z napisem "Polska", wcinający kebaba o godz. 3 nad ranem przed Velodrome. Pan Adam obrał dobry kierunek, drużyna jest w niego ślepo zapatrzona, a szef PZPN-u Zbigniew Boniek rozkłada nad kadrą parasol ochronny i zapewnia jej najlepszą z możliwych organizację. Ta karuzela zakręci się jeszcze mocniej i dostarczy wszystkim dobrej zabawy. Z zapleczem nie musi być tak źle. Kapustków mamy w Polsce więcej, a Maciej Rybus i Paweł Wszołek nie będą wiecznie kontuzjowani. Jedyny, drobny niedosyt, jaki mi pozostał po występie Orłów, to brak choćby minuty występu Mariusza Stępińskiego, który był w dobrej formie. Nawałka wolał jednak nie rozbijać duetu napastników Robert Lewandowski - Arkadiusz Milik, który absorbował uwagę rywala, ciężko pracował także w defensywie. Serce rosło wczoraj, widząc Arka Milika, który odbierał piłkę cisnącym Portugalczykom w naszym polu karnym i próbował ją wyprowadzić do przodu. Walka, determinacja, siła, wytrwałość, świadomość własnej wartości, ale też szacunek dla przeciwnika - to cechy, które kadrowiczom wpoił Adam Nawałka. Z Francji Michał Białoński