W eliminacjach do mistrzostw Europy Polacy do tuzów defensywy nie należeli. W grupie stracili 10 bramek, a mniej dało sobie wbić kilkanaście zespołów (m. in. Słowacja, Ukraina, Estonia, czy Rumunia). Polacy dobrze radzili sobie za to w ofensywie, a w większości przypisywano to zdolnościom Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium to nie lokomotywa, ale rakieta naszej kadry. Został królem strzelców Bundesligi, należał też do czołówki napastników Ligi Mistrzów, był także najlepszym snajperem eliminacji do Euro 2016 (zdobył 13 bramek). Reprezentacyjna rakieta W tej sytuacji wszyscy spodziewali się, że we Francji to właśnie Lewandowski będzie główną siłą Polaków, tymczasem podczas Euro 2016 wszystko stanęło na głowie, a kibiców zadziwia polska defensywa. - W takim turnieju celem nadrzędnym jest gra bez straconej bramki - podkreśla pomocnik Tomasz Jodłowiec. I w meczach grupowych Polacy nie dali sobie wbić żadnego gola. O ile w meczu z Irlandią Północną nie było to zaskoczeniem (ten zespół bazuje głównie na obronie, choć Ukrainie strzelił dwie bramki), to postawienie przed Niemcami muru nie do skruszenia było nie lada wyzwaniem. Polacy bronili się jednak świetnie, do tego stwarzali sobie okazje. W ostatnim meczu z Ukrainą piłkarzom Adama Nawałki pomagało również szczęście, ale dzięki temu tylko oni i mistrzowie świata - Niemcy - w fazie grupowej zachowali czyste konto. - Fajnie, że wynikami zapisaliśmy kartę w historii. Wiadomo, że czyste konta nas cieszą, bo obrońców rozlicza się z braku straconych goli tak samo, jak napastników z ich strzelania. Miejmy nadzieję, że będzie tak dalej - podkreślał po meczu z Ukrainą Kamil Glik, środkowy obrońca kadry. Defensywny pomocnik Tomasz Jodłowiec: - Na turnieju nadrzędnym celem każdej drużyny jest gra bez straconej bramki. Nam się to w grupie udało. Do tego w każdym z trzech spotkań stwarzaliśmy kilka dobrych okazji, a w eliminacjach, w których zdobyliśmy aż 33 bramki, nie zawsze tak było. Z Ukrainą przyszedł słabszy mecz, ale pokazaliśmy, że jesteśmy dobrze poukładani taktycznie i choć miewamy słabsze chwile, to też potrafimy zwyciężać. Będziemy jeszcze mocniejsi. Zazdrość mistrzów defensywy Polacy na wielkim turnieju po raz pierwszy w historii nie stracili gola w trzech kolejnych meczach. Do tego w dziejach mistrzostw Europy tylko dwukrotnie zespoły wychodziły z grupy bez straty bramki. W 1980 r. udało się to Włochom, a w 1996 r. Niemcom. Dziś najwięksi rywale mogą patrzeć na Polaków z zazdrością. Francuzi, jeden z faworytów, dali wbić gola Rumunom. Włosi, którzy słyną z żelaznej defensywy, w ostatnim meczu nie zdołali zatrzymać Robbiego Brady’ego z Irlandii. Z kolei Hiszpanie, którzy w takcie całego Euro 2012 stracili tylko jedną bramkę (!), we Francji dali sobie wbić już dwie, a zrobiła to reprezentacja Chorwacji. Kolejnym testem dla defensywy reprezentacji Polski będzie sobotnie spotkanie 1/8 finału ze Szwajcarią (godz. 15). Relacja w Interii. Z La Baule Piotr Jawor