Interia: Jak przebiega rehabilitacja kontuzjowanej ręki? Kiedy zobaczymy cię znów na boisku? Paweł Wszołek (reprezentant Polski): - Trzy tygodnie minęły od zabiegu, od 10 dni ruszam ręką i powoli zaczynam pracę nad powrotem do pełnej sprawności. Na szczęście wszystko w porządku jest z moim łokciem. Dzięki temu nie powinienem mieć problem z ponownym prostowaniem ręki. Na razie oczywiście nie ma mowy o zajęciach z piłką. Teraz ograniczam się tylko do jazdy na rowerze i brzuszków. Jestem podbudowany tym, jakie wsparcie dostałem od kibiców. Wierzę w to, że jak najszybciej wrócę do formy. Pamiętasz moment na treningu w Juracie, kiedy to się stało? - Przez długi czas nawet nie dochodziło do mnie, że mogłem złamać rękę. Myślałem, że poślizgnąłem się, uderzyłem się w bark i w najgorszym razie go zwichnąłem. Kiedy zobaczyłem reakcję doktora i przypomniałem sobie trzask kości, która strzeliła przy upadku, to w momencie uświadomiłem sobie, że stało się coś niedobrego. Okazało się, że mam złamanie z przemieszczeniem. Mam to szczęście, że trafiłem na świetnych lekarzy. Urazu dostałem około 13, a już wieczorem byłem operowany. Zostały mi jeszcze dwa miesiące ćwiczeń i wrócę na pewno silniejszy. Sprzed nosa uciekła ci wielka impreza. - Miałem dużą szanse, żeby na nią pojechać, ale nic już z tym nie zrobię. Pozostaje mi wierzyć, że kolejna taka okazja jeszcze przede mną. Przez pierwsze trzy dni w ogóle nie docierało do mnie, co się stało. Przecież cały ten rok układał się dla mnie jak marzenie. Wszystko szło w dobrym kierunku. Jeszcze w Sampdorii zmieniłem pozycję na prawą obronę, poszedłem do Hellasu, gdzie wywalczyłem sobie miejsce w podstawowym składzie. Do tego strzeliłem dwa gole w reprezentacji w towarzyskim meczu z Finlandią. Myślałem sobie, że nic mnie nie zatrzyma. Czułem się świetnie. Aż tu nagle taki pech. Taka kontuzja uczy pokory? - Zawsze żyłem z pokorą. Nie miałem nigdy łatwo i tak już się nauczyłem postępować. W życiu bardzo ważne, aby twardo stąpać po ziemi. Ale jest też we mnie ogromna wiara we własne możliwości. Dlatego, choć było mi bardzo ciężko, nie załamałem się. Taka widocznie musiała być moja droga, aby stać się lepszym zawodnikiem. W niedzielę pierwszy mecz Polaków na Euro 2016. Jak wypadniemy przeciwko Irlandii Północnej? - W eliminacjach pokazaliśmy, że jesteśmy kolektywem, świetną drużyną, która może zagrozić najlepszym. Głęboko wierzę w to, że chłopaki pokażą charakter na boisku i będą kontynuować świetną passę z eliminacji. To poprowadzi nas do zwycięstwa. Czyli nie ma powodów do niepokoju, patrząc na postawę Polaków w towarzyskich meczach z Holandią i Litwą? - Przed taką imprezą nie ma to znaczenia. Przecież niedawno Hiszpania przegrała z Gruzją i o niczym to nie świadczy. Trenerzy drużyn, które wystąpią we Francji mają swoje cele i w takich spotkaniach chcą sprawdzić niektóre rozwiązania taktyczne. Inaczej też do meczów podchodzą zawodnicy, którzy są dopiero co po obozach przygotowawczych, a przed nimi jeszcze wielki turniej. Zanim dostaniesz kolejne powołanie do reprezentacji, czeka cię zmiana klubu. Dobiegło końca twoje wypożyczenie z Sampdorii do Hellas Werony. Gdzie zagrasz w przyszłym sezonie? - To się okaże za miesiąc. Na ten moment wracam do Sampdorii, choć niewykluczone, że Hellas zdecyduje się mnie wykupić. Ciężko mi powiedzieć, czy chciałbym zostać w Serie B, mam aspirację, aby grać o najwyższe cele. Rehabilitację przechodzisz w Warszawie, jesteś byłym piłkarzem Polonii. Czy śledzisz to, co dzieje się z twoim byłym klubem? - Oczywiście, że tak. Wiem, że Polonia wygrała III ligę i teraz czeka ją baraż z Górnikiem Wałbrzych. Jeśli czas mi na to pozwoli to na pewno zjawię się przy Konwiktorskiej na rewanżowym meczu. Rozmawiał Krzysztof Oliwa