Faworyci szybko objęli prowadzenie. W 11. minucie Juraj Kucka sfaulował w polu karnym Maria Goetzego i sędzia podyktował "jedenastkę", którą na gola pewnym strzałem zamienił Mario Gomez. Słowacy nie sprawiali wrażenia, aby mogli poważnie zagrozić niemieckiej bramce, a nasi zachodni sąsiedzi mieli okazje na podwyższenie prowadzenia. W 30. minucie huknął Leroy Sane, Matusz Kozaczik odbił piłkę i Gomez powinien dobić ją do siatki, ale spudłował. Po chwili w pole karne wrzucił piłkę Sami Khedira, lecz okazji nie wykorzystał Julian Draxler. Nic nie zapowiadało zwrotu akcji, a tymczasem Słowacy strzelili dwa gole w ostatnich czterech minutach I połowy! Najpierw kapitalnym strzałem popisał się Marek Hamszik. Gwiazdora Napoli zlekceważył Jerome Boateng. Obrońca Bayernu zostawił rywalowi sporo miejsca, jakby nie sądził, że ten może zdecydować się na strzał z dystansu. Piłka szybowała w kierunku "okienka" bramki i efektowna parada Bernda Leno nie uratowała Niemców. Trzy minuty później mistrzowie świata stracili drugiego gola, tym razem po rzucie rożnym. Joshua Kimmich nie upilnował Michala Durisza i piłka po główce Słowaka wpadła do bramki. W przerwie nad Augsburgiem przeszła burza. Padał grad, a później ulewny deszcz. W końcu po 40 minutach oczekiwania sędzia rozpoczął drugą połowę, ale gra toczy się w koszmarnych warunkach na nasiąkniętej niczym gąbka murawie. Leno nie wyszedł na drugą połowę, a zastąpił go Marc-André ter Stegen. Bramkarz Barcelony popełnił koszmarny błąd w 52. minucie przepuszczając między nogami piłkę po strzale Juraja Kucki. Mokra murawa nie ułatwiła mu zadania, ale pretensje powinien mieć przede wszystkim do siebie. Niemcy grali słabo. Zbyt wolno rozgrywali akcje i przede wszystkim nie widać było w ich grze determinacji. Niemcy - Słowacja 1-3 (1-2) Zobacz raport meczowy