Piłka nożna jest absolutnie nieprzewidywalna. Dowód? Przypadek Michała Pazdana, który w ostatnich tygodniach przebył drogę od niedocenianego rzemieślnika do ulubieńca kibiców reprezentacji Polski. Obrońca Legii był jednym z najlepszych zawodników kadry na Euro 2016, a swoją walecznością i heroiczną postawą w defensywie podbił serca fanów. W sieci krążą już memy z piłkarzem w roli głównej, pojawiły się nawet przeróbki znanych piosenek i dowcipy. Kilka dni temu odebraliśmy telefon od znajomego, który piłką interesuje się tylko od wielkiego dzwonu. "Wiecie, dlaczego Pazdan nie ma znajomych na Facebooku? Bo wszystkich zablokował" - usłyszeliśmy w słuchawce. Nikt się tego nie spodziewał - Nie ma się co oszukiwać, nikt chyba nie spodziewał się tego, że Michał na mistrzostwach Europy spisze się tak dobrze. Na kilka miesięcy przed Euro był w przeciętnej formie, tuż przed startem turnieju naderwał mięsień i wyglądało to nieciekawie - mówi nam były obrońca reprezentacji Polski Paweł Wojtala. A jednak. Pazdan na turnieju we Francji pokazał klasę, a dziennikarze największych europejskich mediów sportowych umieszczali go nawet w najlepszej drużynie fazy grupowej turnieju. "Ten zawodnik jest sercem defensywy reprezentacji Polski. To prawdziwe odkrycie" - pisali eksperci z portalu goal.com. Barcelona? Można to włożyć między bajki Znakomity występ Pazdana na mistrzostwach Europy sprawił, że zawodnikiem zainteresowały się renomowane kluby. Poważnie o zatrudnieniu Polaka myślą ponoć działacze FSV Mainz i Besiktasu Stambuł. Na fali ogromnego entuzjazmu wokół obrońcy pojawiła się nawet plotka, że piłkarz trafił na listę życzeń Barcelony, ale te doniesienia można włożyć między bajki. - Pomimo dobrego występu Pazdana na Euro 2016, trzeba obiektywnie powiedzieć, że Michał nie jest na tym etapie, kiedy sam będzie sobie wybierał klub. Ma już 28 lat i jeśli Legia dostanie poważną ofertę, to zawodnik zostanie sprzedany - ocenia Paweł Wojtala, który podkreśla, że jest pod wrażeniem postawy piłkarza Legii w ostatnich tygodniach. - Najmocniejsze strony Pazdana? Zdecydowanie, agresywność i umiejętność zachowania koncentracji. Ten piłkarz pokazał, że nawet grając przeciwko najlepszym napastnikom na świecie można prezentować się bardzo dobrze - podkreśla nasz rozmówca. Legia ubiła złoty interes Pazdan przez całą dotychczasową karierę był związany z polskimi klubami. Jest wychowankiem Hutnika Kraków, potem grał także w Górniku Zabrze, Jagiellonii Białystok, a od lata ubiegłego roku występuje w Legii Warszawa. Działacze stołecznego klubu zapłacili za niego 700 tysięcy euro, a teraz już mogą zacierać ręce, bo mają szansę otrzymać za piłkarza nawet trzy razy więcej pieniędzy. Jeszcze kilka dni temu prezes Legii Bogusław Leśnodorski zapewniał, że klub nie chce sprzedawać Pazdana, ale to raczej tylko gra na podbicie ceny zawodnika. - Na razie w ogóle nie zaprzątam sobie głowy transferem. Tymi sprawami zajmuje się mój agent - ucina temat sam zawodnik, a jego żona podkreśla, że marzy o Niemczech, za to boi się przeprowadzki do Turcji. - Nie chcę cały czas żyć na minie - mówi pani Dominika. "Pirania" na Euro nie utonęła Niewielu pamięta, że mistrzostwa Europy we Francji nie były wcale pierwszym wielkim turniejem Pazdana. Zawodnik został powołany już na Euro 2008 przez Leo Beenhakkera. Holender dostrzegł w 20-letnim piłkarzu potencjał i ze względu na jego nieustępliwość nazywał go "Piranią". Kibice nie potrafili zrozumieć, dlaczego zawodnik, który nie wyróżniał się nawet w polskiej lidze, został powołany na mistrzostwa Europy i kpili z młodego gracza. Do Pazdana przylgnęła łatka "synka" Beenhakkera i piłkarza, który w kadrze znalazł się niezasłużenie. Po tym, jak z reprezentacją Polski rozstał się Holender, z zespołu wypadł także Pazdan. Wrócił dopiero po pięciu latach, kiedy stery w drużynie narodowej przejął Adam Nawałka. Selekcjoner zaufał zawodnikowi i chociaż wielu ekspertów miało wątpliwości, czy "Pirania" na Euro nie utonie w zbyt głębokiej wodzie, okazało się, że rację miał Nawałka. Pazdan to dziś dla kadry piłkarz bezcenny. Autor: Bartosz Barnaś