W dramatycznym półfinałowym spotkaniu rozegranym 8 lipca RFN prowadziła po trafieniu Pierre'a Littbarskiego. Szybko wyrównał jednak Michel Platini. W 50. minucie na boisku pojawił się Battiston. Jeden z najlepszych francuskich obrońców w latach 80. nie zabawił jednak na murawie zbyt sługo. W 60. minucie dobrze wystartował do kapitalnie zagranej piłki przez Platiniego. Trafił w futbolówkę, ale jednocześnie został brutalnie staranowany przez wybiegającego z bramki Schumachera. Wyglądało to paskudnie, jak w najgorszych walkach MMA. Tymczasem arbiter meczu Charles Corver z Holandii... w ogóle nie odgwizdał faulu! Bramkarzowi reprezentacji Niemiec upiekło się... Nie podszedł, bo mu wygrażali Kilka lat później popularny Toni Schumacher tak opisał całą sytuację w swojej skandalizującej biograficznej książce "Anpfiff", która na polskim rynku ukazała się pod koniec lat 80. pod tytułem "Gryźć trawę". "Wypadam z bramki, żeby schwytać zdobycz, sprowokować przeciwnika, tak żeby usiłował strzelić. W takich akcjach ryzyko kontuzji jest ogromne. Dla obu graczy. A więc wybiegam z bramki. Battiston sunie w moją stronę. Z doświadczenia wiem, że spróbuje mnie przerzucić. Skaczę w górę. Patrick niedokładnie trafia. Będąc w powietrzu nie można już zahamować impetu własnego ciała, można jedynie zmienić nieco kierunek. W końcu bramkarz to nie samolot. Nie mogłem już więcej nic zrobić, nie miałem się czego przytrzymać ani od czego się odepchnąć. Z podkurczonymi kolanami leciałem na Battistona. Gdybym uderzył go frontalnie, skutki byłyby jeszcze gorsze. W ostatnim momencie udało mi się odrobinę przekręcić, tak że trafiłem go pośladkiem i biodrem w głowę. Battiston upadł. Ja także. Poczułem uderzenie, ale nic mnie nie bolało" - wspominał i dodawał. "Patrick leżał na murawie. Minąłem go i wróciłem do bramki. 'Powinieneś tam podejść' - pomyślałem jeszcze. 'Musisz do niego podejść'. Ale tam stali już rozwścieczeni i wygrażający mi Francuzi, Tresor i Tigana. - Jeśli teraz podejdziesz, będzie murowana rozróba - pomyślałem z obawą. Żeby uniknąć otwartego konfliktu, zostałem po prostu w bramce. Zląkłem się tego, co mogłoby się stać. Idiotyczne. Zresztą naprawdę pewnie by mnie któryś kopnął albo, co gorsza opluł. Często się to zdarza. A tego nie widać. Najgorsze, jak człowieka oplują. Przed oczami robi się wtedy czerwono z wściekłości i człowiek miałby ochotę zabić. Patrick Battiston nadal leżał na boisku, udzielano mu pomocy. W głębi ducha miałem cichą nadzieję, że wszystko jest w porządku. Jak zwykle podgrywa trochę pod publiczkę, ale pewnie zaraz wstanie. Czekałem. 'Wstawaj, chłopie, no wstawaj, czemu jeszcze leżysz? Chyba już zaraz się podniesie...'" - pisał. Przegrali na karne Battiston nie podniósł się o własnych siłach. Został zniesiony z boiska na noszach. Kilka miesięcy dochodził do siebie po brutalnym faulu, po którym stracił trzy zęby. Schumacher spotkał się potem z obrońcą "Trójkolorowych". Przeprosił za to brutalne zagranie. W dogrywce Francuzi, po bramkach czarnoskórego obrońcy Mariusa Tresora i świetnego pomocnika Alaina Giresse'a prowadzili już dwiema bramkami, ale ówczesnym mistrzom Europy udało się wyrównać. W 102. minucie trafił rezerwowy wtedy Karl-Heinz Rummenigge, a w 108. Klaus Fischer. Skończyło się na serii karnych, w których popis dał Schumacher. Najpierw obronił piłkę po strzale Didiera Sixa, a później środkowego obrońcy Maxime Bossisa i to RFN, a nie Francuzi zagrali w wielkim finale. Tym drugim dwa dni później przyszło zagrać w meczu o trzecie miejsce z "Biało-czerwonymi" w Alicante. "Trójkolorowi" przegrali wtedy z Polską 2-3 i skończyli turniej na czwartym miejscu. Michał Zicharz