28-letni piłkarz swoją karierę rozpoczynał w miejscowym MOSiR-ze Jastrzębie. Na pierwszy trening zaprowadziła go mama. Pani Grażyna, w autoryzowanej biografii piłkarza "Kamil Glik. Liczy się charakter", wydanej w czerwcu nakładem wydawnictwa SQN, tak mówiła o pierwszych krokach syna, jako piłkarza. - To była trzecia czy czwarta klasa szkoły podstawowej, marzec albo kwiecień. Przychodzę, a trener Stanisław Filip narzeka, że to za późno, bo za niedługo wakacje, że może zacznie jesienią, ale w końcu dał piłkę Kamilowi i kazał biegać po boisku. Obserwował go jednym okiem. Syn radził sobie na tyle dobrze, że po zajęciach trener już nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń, a wręcz zachęcał do przyjścia na kolejne - opowiada w książce pani Grażyna Glik. W MOSiR-ze Jastrzębie Kamil występował nawet przez jakiś czas, jako... bramkarz. Z jastrzębskiego klubu odszedł potem w Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej Janusza Pontusa. Glik mocno jest związany ze swoim miastem. Ma tam mieszkanie, spędza każde święta, a rok temu, z własnej kieszeni, zdecydował się na wyłożenie 150 tys. zł, na budowę boiska Orlik, na "swoim" osiedlu Przyjaźń, gdzie się wychowywał i gdzie w osiedlowym zespole stawiał pierwsze kroki, jako zawodnik. Teraz, po udanym dla reprezentacji Polski i siebie Euro, spotka się z mieszkańcami. Być może będzie tak, jak podczas przywitania Michała Pazdana w Niepołomicach, gdzie dla nieprzebranych tłumów zabrakło miejsca. W spotkaniu, które odbędzie się 20 lipca w jastrzębskiej hali widowiskowo-sportowej przy ulicy Jana Pawła II, nie zabraknie władz miasta, z prezydent Anną Hetman na czele. Na razie Glik z rodziną wypoczywa na Mazurach. Jego urlop potrwa do 25 lipca. Potem wyjeżdża do swojego nowego klubu AS Monaco, gdzie przeniósł się kilkanaście dni temu za 11 milionów euro, po pięciu latach grania we włoskim Torino FC. Michał Zichlarz