W poniedziałek w hotelu Arłamów rozpoczyna się zgrupowanie biało-czerwonych. Jest to ostatnia faza przygotowań w Polsce do mistrzostw Europy we Francji. - To było dla mnie spore przeżycie i nieco stresowałem się przed tym lotem. Jednak to ogromna oszczędność czasu, ponieważ samochodem jechalibyśmy z Rzeszowa około dwóch godzin, a śmigłowcem przylecieliśmy w 20 minut - przyznał Peszko. Odmienne odczucia miał Dawidowicz, który z powietrza podziwiał bieszczadzkie krajobrazy. - Nie odczuwałem żadnego stresu, ponieważ nigdy nie miałem problemów z lataniem samolotem. Pierwszy raz leciałem śmigłowcem i to bardzo fajna sprawa. Na pewno jest dużo szybciej i mniej męcząco niż innymi środkami transportu - mówił z uśmiechem Dawidowicz. Dużą satysfakcję miał też pilot śmigłowca, który maksymalnie leciał z prędkością 300 km/h. - Trafili mi się wyjątkowi pasażerowie. W trakcie lotu rozmawiali między sobą, ale niestety nie mogłem dołączyć do dyskusji, ponieważ mój kokpit jest oddzielony. To było dla tym bardziej cenne doświadczenie, bo jestem kibicem piłki nożnej. Kiedy zawodnicy wysiadali, życzyłem im zdobycia mistrzostwa Europy - powiedział pilot śmigłowca Agusta 109 Krzysztof Węgrzyński. Przed południem do hotelu Arłamów drogą powietrzną przybył Arkadiusz Milik. Napastnik Ajaksu Amsterdam przyleciał jednak mniejszym śmigłowcem. Do godziny 19 w Arłamowie mają zameldować się pozostali reprezentanci Polski poza Robertem Lewandowskim, Łukaszem Piszczkiem, Grzegorzem Krychowiakiem oraz Maciejem Rybusem. Cała czwórka w weekend rozgrywała mecze w swoich klubach i do reprezentacji dołączy w czwartek.