Zawodnik Tereka Grozny urazu barku nabawił się w poprzednią sobotę, w ostatnim meczu ligi rosyjskiej. - W codziennym funkcjonowaniu aż tak bardzo mi to nie przeszkadza, ale nie ma możliwości, by wyjść na boisko i podjąć walkę na sto procent. Przy bieganiu odczuwam ból, który nie ustępuje od tygodnia. Nie ma możliwości, żebym pojechał na Euro. Po prostu nie ma to sensu, żebym sam siebie oszukiwał, a przy okazji drużynę - powiedział Rybus. Około południa opuścił hotel Arłamów w towarzystwie swojego menedżera. - Jedziemy do Poznania na konsultacje. Na razie ciężko mi powiedzieć, czy zabieg będzie konieczny. Mamy jeszcze trochę czasu na tę decyzję - ocenił. Rozpatrywana była możliwość, aby zawodnik dołączył do drużyny w trakcie mistrzostw i był brany pod uwagę dopiero pod kątem drugiego lub trzeciego meczu na turnieju we Francji. - Myśleliśmy o tym. Ale doktor wytłumaczył mi, jak to wygląda w przypadku takich kontuzji. Dostałem zastrzyki, które powinny spowodować, że po jednym dniu choć trochę ból ustąpi. Ale nic nie przechodziło. Stwierdziliśmy, że nie ma to sensu. A można było jeszcze kontuzję pogłębić, bo obrąbek stawowy nie jest uszkodzony w stu procentach. Dalsze treningi czy próby gry mogłyby jeszcze bardziej zaszkodzić - powiedział 26-letni zawodnik. W sobotę Rybus pojechał do Krakowa na badanie rezonansem magnetycznym. Wynik badania nie pozostawił złudzeń. - Powoli się z tym oswajam, ale kiedy w Krakowie usłyszałem pierwszą diagnozę, nie było mi łatwo. Rozpłakałem się, mocno to przeżywałem. Powrót z Krakowa do Arłamowa też był dla mnie bardzo trudny. Szkoda, bo mamy bardzo dobrą drużynę, która jest w dobrej formie - przyznał. Dodał, że prawdopodobnie poleci do Francji, ale w roli kibica. - Pewnie, że będę chciał odwiedzić kadrę. Wszystko zależy od tego czy i kiedy będę miał operację. Dziękuję wszystkim za wsparcie. Trzeba teraz wrócić do zdrowia, a potem do formy - podkreślił reprezentant Polski. Wiosną Rybus był w świetnej dyspozycji. W 28 meczach strzelił osiem bramek i zaliczył trzy asysty. - Świat na Euro się nie kończy. Ale mam poczucie utraconej wielkiej szansy. Ciężko pracowałem, żeby ten awans wywalczyć - zakończył Rybus.