Łukasz Fabiański był podstawowym bramkarzem w drugiej części eliminacji do mistrzostw Europy we Francji. Spisywał się znakomicie, a po awansie na francuski turniej nie zrobił nic, by z niego zrezygnować. Wiele, by stać się pierwszym bramkarzem, zrobił natomiast Wojciech Szczęsny. Miał znakomitą wiosnę i śmiało domagał się gry w pierwszym składzie. Trener Adam Nawałka musiał wybrać spośród dwóch wyśmienitych bramkarzy i postawił na Szczęsnego. Po meczu z Irlandią Północną Fabiański przeszedł przez strefę wywiadów bardzo spokojnie. Niemal nikt nie chciał z nim rozmawiać. Zadaliśmy mu trzy krótkie pytania, a w jego głosie było słychać wyraźne rozczarowanie. Interia: Był pan rozczarowany, że nie zagrał w meczu z Irlandią Północną? Łukasz Fabiański: - Oczywiście. Jako profesjonalista i osoba, która mimo wszystko do tej pory w tej reprezentacji stawała na wysokości zadania. Trener podjął taką decyzję i jakieś rozczarowanie było. Kiedy i jak trener Nawałka powiedział panu, że nie będzie pan bronił? - Mieliśmy rozmowę. W dniu meczu selekcjoner przedstawił wyjściowy skład i mnie w nim nie było. Jakąś świadomość miałem w sobotę, a w niedzielę przyszło potwierdzenie. Wojciech Szczęsny zastąpił pana w bramce. Rozegrał dobry mecz? - Jako drużyna zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze w defensywie, bo zagraliśmy "na zero z tyłu". Nie pozwoliliśmy im też oddać celnego strzału. Cieszy przede wszystkim historyczne zwycięstwo, bo daje wiarę, że można z optymizmem patrzeć w przyszłość. Stawia nas to też w dobrej sytuacji w grupie. Rozmawiał w Nicei Łukasz Szpyrka