- Szkoda że nie udało się wykorzystać sytuacji z 46. min. Zrobiłem wszystko, żeby strzelić. Jak patrzyłem na powtórkach, to bardziej wyglądało na to, że powinienem uderzać nogą, a nie głową - żałował Arkadiusz Milik. - Na meczu podjąłem jednak inną decyzję. Poszła wrzutka, a ja zdecydowałem się na strzał głową. Gdy byłem w powietrzu, to ciężko było mi wystawić nogę - opowiadał. - Nie trafiłem, spudłowałem. Moja wina. Na pewno trzeba szanować ten punkt zdobyty w meczu z Niemcami. W pierwszej połowie to oni prowadzili grę, w drugiej też, ale to my mieliśmy klarowniejsze sytuacje i mogliśmy się pokusić o zdobycie zwycięskiej bramki - uważa Arek. - Z posiadania piłki przez Niemców niewiele wynikało, a piłka nożna polega na tym, żeby strzelać bramki. Nie udała się ta sztuka w tym meczu ani im, ani nam. Mieliśmy klarowniejsze sytuacje - powtarzał napastnik Orłów. - Cieszymy się z tego remisu, może to złe słowo. Nie cieszymy, szanujemy go bardzo, ale pozostaje niedosyt, że nie udało się wygrać - nie ukrywa. Podczas jego rozmowy z dziennikarzami - z głośnym trzaskiem - wysiadły reflektory w mixed-zonie. Z tego powodu nie tylko Arek, ale i dziennikarze zamilkli. Nie było wiadomo, co się dzieje. Po chwili wszystko wróciło do normy. - Staram się nie rozpamiętywać zmarnowanych okazji, ale ta noc będzie długa - dodał Milik. - Czy zbliżamy się pod względem poziomu do Niemców? Na pewne im więcej meczów rozgrywasz z danym zespołem, tym lepiej znasz ten zespół, wiesz jak funkcjonuje, co lubi, a czego nie lubi. Staraliśmy się jak najbardziej zagęścić środek, a na skrzydłach pozwalaliśmy im grać - zdradził plan na Niemców Arkadiusz. - Najważniejsze, że nie straciliśmy bramki. Drugi mecz na zero z tyłu. Ale szkoda, że nie wykorzystałem sytuacji. W meczu z Niemcami - mistrzami świata trzeba wykorzystywać sytuacje - bił się w piersi. Z Irlandczykami Milik też trochę pomarnował okazji, aż w reszcie zdobył gola. - Starałem się myśleć pozytywnie i tym razem. Miałem nadzieję, że przyjdzie kolejna sytuacja i wtedy trafię do siatki, ale taka nie nadeszła - żałował. - Podczas meczu staram się nie rozpamiętywać sytuacji. Stało się jak się stało. Trzeba wyciągnąć wniosku, to jest turniej, za parę dni mamy kolejny mecz, może skuteczność mi dopisze. Teraz czuję niedosyt - nie kryje. - Cieszę się za to z tego, że wszystko idzie w dobrą stronę. Mamy mocną drużynę, Gramy o pełną pulę, nadal chcemy zająć pierwsze miejsce w grupie i mamy na to szansę - podkreśla Arkadiusz Milik. Z Paryża Michał Białoński, Łukasz Szpyrka, Piotr Jawor